Była gwiazda modelingu rozważa podjęcie pracy kasjerki
Marie Helvin miała wszelkie predyspozycje ku temu, by zostać kolejną Naomi Campbell lub Cindy Crawford. W wieku 15 lat została odkryta przez łowcę talentów, który wypatrzył ją podczas jej wizyty w Japonii. W wyniku tego spotkania Helvin podpisała pierwszy kontrakt reklamowy, stając się twarzą luksusowej marki kosmetycznej Kanebo.
Wkrótce potem przeprowadziła się do Londynu i zaczęła współpracować z topowymi domami mody, takimi jak Yves Saint Laurent, Versace czy Valentino, a jej fotografie regularnie pojawiały się na łamach "Vogue’a". Podczas sesji zdjęciowej dla brytyjskiej edycji magazynu poznała swojego przyszłego męża, cenionego fotografa Davida Baileya. Para stworzyła wspólnie głośną książkę z aktami modelki zatytułowaną "Trouble and Strife".
Ich małżeństwo nie przetrwało próby czasu – w 1985 roku -po dziesięciu latach związku, Helvin i Bailey postanowili się rozwieść. Później gwiazda modelingu umawiała się m.in. z pakistańskim politykiem Imranem Khanem, który od 2018 do 2022 roku pełnił urząd premiera tego kraju. W felietonie opublikowanym na łamach "The Guardian" przyznała po latach, że miała bardzo bujne życie towarzyskie.
"Żyłam na określonym poziomie i choć pewnie źle to zabrzmi, nie mogłabym iść a randkę ze śmieciarzem. Nie miałabym z nim o czym rozmawiać. Umawiałam się za to z wieloma sławnymi ludźmi. Spotykałam się z Erikiem Claptonem. Spotykałam się też z Warrenem Beattym, chociaż nigdy nie przekroczyłam z nim progu sypialni" – zdradziła.
W latach 80. Helvin porzuciła spacery po wybiegu na rzecz przygody z radiem i telewizją, zaangażowała się też w kilka projektów biznesowych. W 1990 roku wypuściła własną linię strojów kąpielowych i przez pewien czas zajmowała się projektowaniem kolekcji sezonowych.
Początek XXI wieku zapowiadał się dla byłej topmodelki obiecująco. W 2006 roku wystąpiła w charakterze jurorki w programie "Britain’s Next Top Model", a rok później pojawiła się na siódmej w karierze okładce brytyjskiego "Vogue’a". Wydała też swoją autobiografię, którą recenzenci "The Sunday Times" określili jako "niegrzeczną, seksowną, kipiącą humorem i odkrywczą".
W kolejnych latach była gwiazda wybiegów wypuściła na rynek kolekcję dla kobiet po pięćdziesiątce zaprojektowaną we współpracy z marką odzieżową Marks & Spencer, została również twarzą linii bielizny kultowej marki Agent Provocateur. Ale już w grudniu 2009 roku Helvin sprzedała na aukcji swoją osobistą kolekcję ubrań vintage z lat 70. i 90. XX wieku. Czy był to pierwszy znak zbliżających się kłopotów finansowych? Być może.
Helvin, której nazwisko młodszemu pokoleniu odbiorców może mówić niewiele, a nawet nic, przyznaje, że po imponujących zarobkach i przywilejach wynikających z dawnej popularności nie ma już śladu. Podobnie, jak po otrzymanych w ramach ugody rozwodowej 100 tys. funtów.
"Mogę polegać tylko na sobie. Nie wiem, co dalej, bo w czasie pandemii wydałam większość oszczędności" – ubolewa 69-letnia dziś Helvin w rozmowie z "Daily Mail". Była topmodelka, która dorastała na Hawajach, podkreśla, że rozważa wyprowadzkę z Londynu i powrót do rodzinnych stron. Nie ukrywa, że jeśli znajdzie się pod ścianą, nie zawaha się podjąć pracy w charakterze kasjerki w supermarkecie.
"W Ameryce ludzie w podeszłym wieku nie są tak piętnowani. 80-letnia osoba ma szansę dostać zatrudnienie w sklepie, takim jak Whole Foods. Jeśli nie będę mieć wyboru, wrócę i zacznę tam pracować" – ogłosiła.