Matt Damon apeluje do widzów, aby nie przestawali oglądać ambitnych filmów
"Na świecie jest wystarczająco dużo widzów, którzy wciąż dbają o kino w obliczu napiętej sytuacji politycznej i wyzwań finansowych dla całego sektora" – oznajmił Matt Damon w trakcie konferencji prasowej filmu "Small Things Like This".
Kino wciąż boryka się z reperkusjami pandemii COVID-19 oraz późniejszych strajków aktorów i scenarzystów. Najbardziej ucierpiały na tym produkcje ze średnim budżetem dla dojrzałych widzów, które przegrywają walkę o obecność na ekranach z krzykliwymi widowiskami komiksowymi i ciągłym remake’ami i kontynuacjami.
Matt Damon and Cillian Murphy are on hand for the press conference of #Berlinale opening night film "Small Things Like These." pic.twitter.com/CevZrDJt5c
— Variety (@Variety) February 15, 2024
"Kiedy ja zaczynałem swoją przygodę w latach 90., w kinach ciągle można było zobaczyć takie filmy jak "Small Things Like This". Dzisiejsza sytuacja nieustannie się zmienia. Nasz film nie jest zrobiony na siłę. Prosi widzów o to, aby dbali o kino i wierzę, że jest na świecie wystarczająco dużo ludzi, którzy wciąż to robią" – kontynuuje gwiazdor cytowany przez portal Deadline.
Główną rolę w wyreżyserowanym przez Tima Mielantsa ("Wil") obrazie zagrał Cillian Murphy, z którym Damon pracował ostatnio na planie "Oppenheimera". Producentem jest należąca do Damona i Bena Afflecka ("Buntownik z wyboru") firma Artists Equity.
"Small Things Like This" opowiada historię oddanego rodzinie mężczyzny, który odkrywa, że miejscowy klasztor jest w rzeczywistości okrutną instytucją, która tylko pozornie opiekuje się tzw. upadłymi dziewczętami i kobietami.
Cillian Murphy pracował już wcześniej z Timem Mielantsem przy okazji serialu "Peaky Blinders".
"Nasz film opowiada m.in. o zbiorowej traumie. I myślę, że może być naprawdę skutecznym balsamem na tę ranę. Książka Claire Keegan, na podstawie której powstała ta produkcja, z pewnością takim balsamem była. Ironia tej opowieści kryje się w tym, że jej bohater, chrześcijanin, próbuje dokonać chrześcijańskiego czynu w dysfunkcyjnym chrześcijańskim społeczeństwie. Być może łatwiej jest to przyswoić w filmie niż w akademickim bądź rządowym raporcie" – mówił w Berlinie gwiazdor "Oppenheimera".