Hiszpański książę musi znacząco zmniejszyć liczbę imion swojej córki

Fernando Fitz-James Stuart jest wnukiem zmarłej w 2014 r. księżnej Alby, która uchodziła za jedną z najbogatszych kobiet w Hiszpanii i najbardziej utytułowaną arystokratkę w Europie. Najpierw było o nim głośno w 2018 r., gdy wziął ślub z Sofíą Palazuelo, córką potentata rynku nieruchomości, którą poznał na studiach.
Para w 2020 r. doczekała się pierwszej córki. Natomiast 10 stycznia na świat przyszła ich druga latorośl. 7 października została ona ochrzczona w Sewilli. Wkrótce po tym o książęcej fantazji było głośno po raz drugi.
The Duke of Spain, Fernando Fitz-James Stuart, and his wife had a baby girl in January... and she has a 25 word name...
— Breakfast Television (@breakfasttv) October 30, 2023
Sofía Fernanda Dolores Cayetana Teresa Ángela de la Cruz Micaela del Santísimo Sacramento del Perpetuo Socorro de la Santísima Trinidad y de Todos Los Santos. pic.twitter.com/GDUffX1xhC
Rodzicie wybrali dla najmłodszej córki aż 11 imion: Sofía Fernanda Dolores Cayetana Teresa Ángela de la Cruz Micaela del Santísimo Sacramento del Perpetuo Socorro de la Santísima Trinidad y de Todos Los Santos.
Imiona te są hołdem dla członków rodziny oraz patronów religijnych. Do tak rozbudowanej formuły rodziców dziewczynki zainspirować mogła również księżna Alby, która miała aż 19 imion.
O ile jednak dawne przepisy pozwalały, by mieć tyle imion, co księżna Alba, o tyle obecnie jest to w Hiszpanii niedozwolone. Jak donosi dziennik "El Pais", Urząd Stanu Cywilnego nie wyraził zgody na to, by najmłodsza latorośl księcia Fernando nazywał się tak, jak rodzice wymarzyli sobie najpierw.
33-letni arystokrata będzie musiał dostosować się do regulacji, które zakładają, że dziecko może mieć albo jedno dwuczłonowe imię, albo dwa osobne, i radykalnie skrócić litanię imion, jakimi chce obdarować córkę.