Gwiazdor "Zmierzchu" jest hejtowany za wygląd...

Taylor Lautner gościł niedawno w programie "Good Morning Football", w którym opowiedział o swoim nowym filmie zatytułowanym "Gramy u siebie". To historia trenera jednej z drużyn ligi futbolu amerykańskiego. Gdy zostaje zawieszony w obowiązkach szkoleniowca, wraca do rodzinnego miasta, by odbudować relację z synem. Żeby to zrobić, zaczyna trenować jego szkolną drużynę.
Występ gwiazdora "Zmierzchu" w tym programie wielu osobom się nie spodobał. Zdradził to sam Lautner, który wyznał, że po emisji wywiadu przeczytał w sieci szereg złośliwych komentarzy na swój temat. Nie dotyczyły one wszelako ani filmu, ani wypowiedzi aktora. Internauci masowo kpili z wyglądu 31-letniego gwiazdora. Opinie, że "kiepsko się starzeje" czy że wygląda jak "nieświeży brokuł" należały do najbardziej delikatnych.
Lautner odniósł się do tych cierpkich słów w opublikowanym na Instagramie filmiku. Jak podkreślił, internetowy hejt odcisnął bardzo wyraźne piętno na jego zdrowiu psychicznym.
"Czytanie tych komentarzy przywołało negatywne wspomnienia i dawne odczucia. Gdybym przeczytał coś takiego na swój temat 10 lat temu, 5 lat temu, a może i 2 lata temu, zapewne by mnie to przybiło. Pewnie zaszyłbym się w domu. Dziś wiem, że to było bardzo niezdrowe. Wtedy poczucie własnej wartości budowałem na opiniach innych ludzi" – wyjaśnił.
Aktor zaznaczył, że od pewnego czasu nie czyta komentarzy internautów na swój temat i czuje się dzięki temu znacznie lepiej. I zaapelował do odbiorców, by nie przywiązywali zbyt dużej wagi do tego, co sądzą o nich inni.
"Jestem teraz w zupełnie innym miejscu. Przestałem kwestionować swoją wartość w oparciu o krytykę anonimowych osób. Jeśli to, jak jesteś postrzegany, stanowi dla ciebie największą wartość, często będziesz czuć się tak fatalnie, jak ja kiedyś. Gdy skupiasz się na tym, co ważne, takie rzeczy cię nie obchodzą" – zaznaczył.
Lautner zakończył swoją wypowiedź przesłaniem skierowanym do hejterów. "Bądźmy dla siebie milsi. Rozsiewajmy miłość i pozytywne nastawienie. To proste" – podsumował.