Spielberg żałuje zmian, jakich dokonał w filmie "E.T." po 20 latach od premiery
Widzowie specjalnej wersji "E.T." z 2002 roku przecierali oczy ze zdumienia, gdy w scenach, w których pojawiają się agenci FBI, w ich dłoniach zamiast broni palnej ujrzeli krótkofalówki. Jak się okazało, sceny te zostały zedytowane przy pomocy efektów komputerowych.
Zmiana ta nie została przyjęta dobrze przez widzów i krytyków, a tak znaczna ingerencja w film była później wielokrotnie wyśmiewana. Dziś reżyser "E.T." przyznaje, że decyzja o usunięciu broni była nietrafiona. "To był błąd. Nigdy nie powinienem był decydować się na coś takiego. E.T. był produktem swojej ery. Żadnego filmu nie należy zmienić po latach, pod wpływem aktualnych trendów. Zarówno z własnej woli, jak i na czyjeś żądanie" – stwierdził Steven Spielberg cytowany przez portal Deadline'
Twórca wyjaśnił też, dlaczego przygotowując jubileuszową edycję, zdecydował się na wymazanie broni. "Był to film, w którym byłem wyczulony na fakt, że agenci federalni czekają na dzieci z wyciągniętą bronią palną. Pomyślałem, że dobrze byłoby to zmienić na krótkofalówki. Minęły kolejne lata i zmieniłem swoją własną opinię. Nigdy nie powinienem zmieniać mojej archiwalnej pracy. Nikomu tego nie polecam" – dodał reżyser.
Film "E.T." opowiada o sympatycznym kosmicie, który utknął na Ziemi, a w powrocie na jego ojczystą planetę pomaga mu grupka dzieci. Na ich tropie są jednak agenci federalni, którzy są żywo zainteresowani przybyciem E.T. "Wszystkie nasze filmy są swego rodzaju znakiem tego, w jakim miejscu byliśmy, gdy je tworzyliśmy. Tego, jaki był wtedy świat i co otrzymywał dzięki naszym historiom. Naprawdę żałuję dokonanych zmian" – kończy Spielberg.
Trzykrotny laureat Oscara pracuje obecnie nad dwoma produkcjami. Bohaterem jednej z nich będzie detektyw Frank Bullitt, którego w filmie z 1968 roku zagrał Steve McQueen. Drugim projektem ma być serial o Napoleonie. Obie produkcje są na bardzo wczesnym etapie rozwoju.