Zbadano liczące 1100 lat tarcze Wikingów ze statku Gokstad. Wnioski zaskakują!

Sześćdziesiąt cztery tarcze – prawdopodobnie po jednej dla każdego członka załogi – były przytroczone wzdłuż górnej krawędzi burty statku Gokstad, tuż nad otworami na wiosła. W przeszłości archeolodzy sugerowali, że tarcze te pełniły jedynie funkcję ceremonialną.
Rolf Warming, archeolog z Uniwersytetu Sztokholmskiego, ma jednak dowody na to, że tarcze były pierwotnie pokryte surową skórą bydlęcą, co miało wzmocnić ich konstrukcję i zabezpieczyć krawędzie.
"Na wierzchu drewnianych płyt znajdują się fragmenty warstwy organicznej, które mogą być pozostałościami skóry, ale wymaga to dalszego przeanalizowania. Istnieją jednak pośrednie dowody w postaci otworów i sfazowanych krawędzi, które wskazują, że deski zostały przygotowane tak, aby naciągnąć na nią jakąś warstwę ochronną" – napisał badacz w tekście opublikowanym przez "Live Science".
Zbudowane z desek tarcze miały pośrodku otwór na dłoń osłonięty stalową "kopułką" zwaną umbem, a z drugiej strony drewniany uchwyt. Drewniana płyta po bokach była lekko sfrezowana. Dzięki temu tarcze były lekkie i łatwe w użyciu w walce. Zdaniem Warminga nadawały się nie tylko do biernej osłony, lecz także do aktywnej walki wręcz.

"Tarcze z Gokstad są generalnie zgodne z naszą wiedzą o tarczach, które były używane w walce. Technika ich wykonania jest zgodna z germańską tradycją okrągłej płaskiej tarczy, która była szeroko rozpowszechnionym uzbrojeniem w Skandynawii od początku III do końca XIII wieku" - napisał w swoim tekście Warming.
Gokstad był używany do celów wojennych, handlowych i transportowych. Około 900 roku został wyciągnięty na ląd i posłużył do pochówku króla Wikingów. Znalezione tam tarcze należały prawdopodobnie do wyposażenia jednostki, jednak zdaniem Warminga ich konstrukcja wskazuje na to, że służyły nie tylko jako ozdoba podkreślająca prestiż i siłę statku, ale też jako dodatkowa ochrona dla załogi podczas manewrów w pobliżu wroga. Wikingowie mogli też odwiązać je od burty i używać w bezpośrednim starciu jako osobistego oręża.
Warming przyznaje, że nie ma bezpośrednich dowodów na to, że te konkretne tarcze były używane w bitwie, ale kilka nieregularnych nacięć i śladów widocznych na umbach mogło powstać w rzeczywistej walce. "Tarcze mogą nam wiele powiedzieć o ruchach ciała, a co za tym idzie o technikach i taktyce walki, dlatego ważne jest, aby szczegółowo je udokumentować" – przekonuje badacz.
Zdanie to podziela Jan Bill, kurator kolekcji statków Wikingów w Muzeum Historii Kultury Uniwersytetu w Oslo, który od lat prowadzi badania nad tarczami. Jego zdaniem wnioski Warminga są interesujące i dobrze udokumentowane. "Do wyjaśnienia tajemnic tarcz z Gokstad konieczne będą dalsze interdyscyplinarne badania. Prawda o nich prawdopodobnie będzie złożona" – podsumował.