Osiedle maleńkich domków Hobbitów odpowiedzią na rosnące koszty życia w USA

Mieszkają teraz w chatkach bez hipoteki, w "rodzinnej wiosce", której mieszkańcy tworzą zżytą społeczność, a jednocześnie obniżają wydatki.
Osiedle złożone jest z drewnianych domków, z których każdy ma powierzchnię zaledwie 15 metrów kwadratowych, pojedyncze łóżko na antresoli i okrągłe drzwi przywodzące na myśl wejście do domu Hobbita z powieści Tolkiena.
Na pomysł budowy tej osady wpadł przedsiębiorca Randy Jones, który chciał dać ludziom mierzącym się ze skutkami kryzysu gospodarczego możliwość kupienia taniego lokum. Jak podaje "Insider", jego "Incredible Tiny Home" można kupić już od 20 tys. dolarów.
W założonej pod Knoxville osadzie malutkich domków mieszka już około 170 osób i wciąż dołączają nowe. W większości są to samotne kobiety w wieku powyżej 45 lat. Ta mała "wioska" stała się ich nowym domem, gdzie tworzą zżytą społeczność, ale też pomagają sobie wzajemnie w obniżaniu kosztów życia.
Jedną z mieszkanek jest EJ Runyon, emerytowana programistka, która sprzedała obciążony hipoteką dom i za 25 tys. dolarów kupiła "chatkę Hobbita". Kolejne 10 tys. wydała na jej wykończenie i dostosowanie do swoich potrzeb oraz na trzyletni czynsz w osadzie, który wynosi 200 dolarów miesięcznie.
I spent $30,000 on a 'Hobbit'-style house and now live mortgage-free in a tiny home village https://t.co/29KDpqJ9LG
— Business Insider (@BusinessInsider) October 16, 2022
Jak twierdzi, jej domek wart jest teraz około 50 tys. dolarów. Ale dla niej najważniejsze jest to, że pozbyła się kredytu hipotecznego, obniżyła koszty życia, a w dodatku znalazła się wśród ludzi, z którymi dobrze się czuje.
EJ Runyon wcześniej mieszkała w Nowym Meksyku i New Hampshire, pod Knoxville przeprowadziła się mając 65 lat. Jak sama mówi, nigdy nie była zbyt towarzyska, ale tutaj to się zmieniło. Jeszcze przed przeprowadzką do Tennessee założyła grupę wsparcia dla mieszkańców mini domków i odkryła, że szybko stali się sobie bliscy.
"Jestem zdumiona, że wśród 170 zupełnie obcych osób można się czuć jak w rodzinie" - wyznała w rozmowie z "Insiderem". I dodała, że w lipcu sąsiedzi bardzo pomogli jej po stracie przyjaciela.
Jak mieszkańcy wioski obniżają wydatki? Przede wszystkim robią wspólne zakupy, a w niedzielę organizują też wspólne śniadania. Na tym nie kończą się ich wspólne działania. Często razem spędzają też wolny czas - na rozmowach, grach, spacerach.
"Ludzie, którzy się tu osiedlili, wcześniej zazwyczaj mieszkali sami, albo w mieszkaniu, albo w dużym domu, którego nie mogli utrzymać. Teraz mają swój mały domek, ale też społeczność, której - jak się okazuje - bardzo pragnęli i potrzebowali" – oznajmiła Amanda Hayes, która razem z Randym Jonesem tworzyła osadę, a teraz jest animatorką mieszkającej tu społeczności.