Brad Pitt dał się nabrać, że w jego posiadłości jest złoto. Szukał go rok
Kilka lat temu gwiazdor dowiedział się od pozornie przypadkowo poznanego mężczyzny, że na terenie jego francuskiej posiadłości zakopane jest złoto zagrabione z Bliskiego Wschodu podczas wypraw krzyżowych.
"Miałem obsesję i czułem wielką ekscytację. Przez rok myślałem tylko o tym, by odnaleźć skarb" – zdradził w rozmowie z redakcją australijskiej edycji magazynu "GQ".
"Może ma to coś wspólnego z tym, gdzie dorastałem, bo w Górach Ozark zawsze krążyły historie o ukrytym złocie" – nieco niezdarnie tłumaczył się aktor pochodzący z Missouri, w środkowej części Stanów Zjednoczonych. Nieco groteskowe wydaje się też i to, że "gorączka złota" ogarnęła kogoś, który zgarnia 20 mln dolarów za rolę w filmie.
Pitt podczas swoich poszukiwań wykorzystywał nawet profesjonalny sprzęt radarowy. Nigdy jednak nie znalazł złota. Musiało minąć sporo czasu, nim zdał sobie sprawę, że człowiekowi, który opowiedział mu legendę o skarbie, zależało jedynie na tym, by zainwestował w jego firmę produkującą radary.
"Na koniec czułem się jak dureń" – podsumował.
Gwiazdor kupił francuską posiadłość wspólnie z Angeliną Jolie. W 2014 r. wzięli tam ślub. Para od kilku lat nie jest już razem. Po długiej batalii rozwodowej, a później procesie dotyczącym opieki nad ich dziećmi, znów walczą ze sobą w sądzie. Tym razem Pitt oskarża Jolie, że bez jego wiedzy sprzedała swoje udziały w Chateau Miraval rosyjskiemu oligarsze, Jurijowi Szeflerowi.