Nicole Scherzinger została pozwana przez założycielkę The Pussycat Dolls

Choreografka i założycielka zespołu Robin Antin twierdzi, że Scherzinger domaga się pełnej kontroli kreatywnej nad grupą, większego udziału w nowym przedsięwzięciu biznesowym grupy oraz pełnej decyzyjności w kwestii zespołu. Piosenkarka rzekomo poprosiła także o zwiększenie swojego 49 proc. udziału w trasie i zyskach do 75 proc.
Początkowo współpraca zwaśnionych pań układała się więcej niż dobrze. W listopadzie 2019 roku, dekadę po rozstaniu, The Pussycat Dolls ogłosiły, że w nieco zmienionym składzie wracają na scenę. Zespół zapowiedział również trasę koncertową obejmującą 45 występów. O wielkim powrocie miał również świadczyć wydany wcześniej singiel "React". Do zespołu finalnie miało dołączyć pięć z sześciu wokalistek. Obok Nicole Scherzinger swój powrót zadeklarowały Ashley Roberts, Carmit Bachar, Kimberly Wyatt i Jessica Sutta. Melody Thornton odmówiła udziału w trasie, twierdząc, że wokalnie nie czuje się na siłach.
Według złożonych w sądzie dokumentów, Scherzinger zgodziła się być "aktywnym partnerem" w trasie, podpisała również umowę, w której zgadza się na 49 proc. udziałów i zysków z trasy, później jednak zażądała zwiększenia ich do 75 proc. Jakby tego było mało, Scherzinger wysłała e-mail do Antin w kwietniu 2021 r., w którym stwierdziła, że odmówi wzięcia udziału w trasie, chyba że umowy zostaną renegocjowane w celu zwiększenia jej udziałów. Wokalistka w mailu powołała się na takie argumenty jak: "wzrost jej marki osobistej", a także "konieczność zrezygnowania z innych projektów na rzecz wspólnych występów".
Antin odmówiła spełnienia tego żądania, które pozew określa jako "wymuszenie", stwierdzając, że Scherzinger podpisała już umowę godząc się na zaproponowane dwa lata temu warunki współpracy.
Jeśli założycielka grupy i główna wokalistka nie dojdą do porozumienia, a trasa koncertowa nie dojdzie do skutku, zespół będzie musiał zapłacić 600 tys. dolarów korporacji koncertowej Live Nation, organizatorowi koncertów.