Nie wszystkie drogi prowadzą do Rzymu?
"Każdy Włoch czuje, że jazda samochodem jest tym, w czym potrafi się w pełni wyrazić. Spytany, jak rozumie pojęcia dobry kierowca lub piękna droga, użyje w wyjaśnieniu wszystkich swoich literackich talentów" - przekonuje Martin Solly.
Autor "Przewodnika ksenofoba. Włosi", choć wychował się w Anglii, podczas studiów pokochał włoską kulturę. Nie powinno dziwić więc, że jest też autorem wielu książek poświęconych lingwistyce i językowi angielskiemu, ale nadal czerpie inspiracje właśnie z kultury włoskiej.
I tak, jak wylicza Solly, "dobry kierowca" przede wszystkim jeździ szybko, zapewniając swoim pasażerom maksimum przyjemności i komfortu, jak najrzadziej hamuje, nie wjeżdża w dziury i wyboje, lecz zręcznie je omija, a najlepiej, gdy ma umiejętności kwalifikujące go do zespołu Formuły 1.
Z kolei "piękna droga" musi być: szeroka i dobrze wyprofilowana (żeby można było na niej rozwijać karkołomne wręcz prędkości), nie może być - ze względu na pasażerów - dziurawa. "Słowem powinna przypominać tor wyścigowy. Wąska, widokowa droga wijąca się wśród gór nie będzie raczej uważana za piękną" - opisuje.
Co ciekawe, właścicielom samochodów jednej z włoskich marek producent ponoć zaleca prowadzenie aut w określony sposób, który zapewnia ich maksymalną niezawodność i trwałość... "Nie należy więc: zbliżać się nadmiernie do pojazdów jadących przed nami, gwałtownie przyspieszać i hamować między kolejnymi światłami, ścinać zakrętów z dużą prędkością i tak dalej. Innymi słowy, należy jeździć tak, jak jeżdżą Włosi" - tłumaczy.
Inną ciekawostka jest ta, że jadąc samochodem ze wsi do któregokolwiek z włoskich miast, trzeba pamiętać o dwóch zasadach: na pojazdy z prowincjonalnymi tablicami polują równie zawzięcie miastowi, jak i policja; drogówka tępi wykroczenia drogowe tylko tam, gdzie chce, i gdy ma na to ochotę. Ot, cali Włosi!
Tym, którzy planują samochodem zwiedzać Neapol, autor radzi pamiętać o tym, że na skrzyżowaniach istnieją dwa rodzaje świateł. "Jedne są dekoracją ulic, a drugie - jedynie sugestią" - zdradza Solly. Autor zaznacza, że jazda w terenie też może być zabawna - zwłaszcza, gdy nie wiemy, dokąd dokładnie zmierzamy...
"Wiejskie drogowskazy bywają często arcydziełami sztuki ludowej, nie pomagają jednak kierowcom w dotarciu do celu podróży. Na szczęście we Włoszech trudno się zgubić, pod warunkiem, że znamy drogę. Trzeba pamiętać, że nie wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, choć wydaje się czasem, że zarząd autostrad robi co może, byśmy tak sądzili" - kwituje.