Czarny, czerwony, biały i zielony, czyli kolory pieprzu
Historię ziarenka pieprzu, z liczącej niemal 700 gatunków rodziny pieprzowatych, przybliża w swojej książce "Monsun przychodzi dwa razy. Podróż szlakiem pieprzu przez Keralę, Oman i Zanzibar" Anna Janowska. Podróżniczka w rozmowie z Sebastianem, zarządcą bioplantacji Muthuplackal Aroma, gdzie rośnie m.in. imbir, kurkuma oraz właśnie pieprz, dowiaduje się o znaczeniu kolorów w przypadku tej ostatniej, pochodzącej z Indii przyprawy.
"Czarny, czerwony, biały i zielony - one wszystkie pochodzą z jednej i tej samej rośliny. Tylko obróbka nasion jest inna" - tłumaczy Sebastian. "Z tej samej rośliny! Ludzie myślą, że z czterech różnych. A ja każdemu, kto odwiedza mój ogród, tłumaczę, jak to wygląda naprawdę. Tak jak zielona i czarna herbata, też pochodzą z tego samego krzaka" - przekonuje.
Czym różni się pieprz w poszczególnych kolorach? "Czerwony pieprz to pieprz dojrzały. Biały to czerwony, tylko bez skórki. Jest łagodniejszy i bardziej subtelny w smaku, ale wymaga więcej zachodu, więc jest droższy" - zauważa.
Pieprz biały powstaje poprzez namoczenie pieprzu czerwonego w wodzie, aż skórka zmięknie. "Gdy zacznie łatwo schodzić, zdejmujesz ją przez pocieranie. Zostaje białe nasionko, które trzeba już tylko wysuszyć. Mało filozofii, dużo pracy" - wyjaśnia i dodaje, że pieprz zielony to piklowane, nie do końca dojrzałe grona prosto z krzaka.
Ciekawa jest też historia pewnego, pochodzącego z Karaibów, rosnącego też w Ameryce Południowej i Meksyku, drzewka. "To allspice! Cztery w jednym" - zachwala Sebastian. Fachowo nazywa się ono Pimenta dioica, po polsku - korzennik lekarski, a jego owoce to... ziele angielskie.
"Roślina niejednego wprowadziła w błąd, co najlepiej pokazuje wielość nazw, którymi ją opisano: pieprz angielski, pieprz pachnący, piment, pieprz goździkowy, nowe korzenie. Łacińska nazwa pimenta to pamiątka z połowy XVI wieku, gdy hiszpański lekarz i botanik Francisco Hernandez de Toledo podczas podróży po Nowej Hiszpanii - jak nazywany był wtedy Meksyk - opisał w swoim zielniku roślinę uwielbianą wcześniej przez Azteków. Był przekonany, że to rodzaj pieprzu - bo to właśnie on kryje się pod hiszpańskim słowem pimienta" - wyjaśnia Janowska.
Wzbogacona o wiedzę przekazaną przez Sebastiana, podróżniczka podaje jeszcze, że Anglicy nazywali ją allspice (czyli "wszech przyprawa"), ponieważ uznali brunatne ziarenka za naturalną mieszankę najbardziej lubianych przez siebie aromatów. "To najprawdopodobniej z Anglii owoce korzennika lekarskiego dotarły do Polski i dlatego w naszym wydaniu nazywano je zielem angielskim. No proszę - jeden ogród a tyle niespodzianek!" - kwituje.