Wokalista zespołu Aerosmith pozwany za napaść seksualną na nastolatkę
74-letni rockman musi zmierzyć się z poważnymi oskarżeniami związanymi z przemocą seksualną i uwodzeniem nieletniej. Z pozyskanych przez magazyn "Rolling Stone" dokumentów sądowych wynika, że Julia Holcomb pozwała frontmana Aerosmith za "napaść seksualną, naruszenie nietykalności cielesnej na tle seksualnym oraz emocjonalne dręczenie".
Powódka twierdzi, że Tyler nawiązał z nią intymną relację w 1973 roku, kiedy miała 16 lat. Po tym, jak muzyk dowiedział się o problemach w domu nastolatki, przekonał jej rodziców do tego, by powierzyli mu opiekę nad nią. "Dzięki temu mógł zabierać mnie w trasy, gdzie wykorzystywał mnie seksualnie i faszerował alkoholem i narkotykami. Byłam zbyt bezsilna, aby oprzeć się jego sławie, wpływom i pieniądzom. Zmusił mnie do uwierzenia w to, że byliśmy parą, że to był romans" – twierdzi rzekoma ofiara artysty.
Julia Holcomb utrzymuje też, że gdy miała 17 lat, zaszła z Tylerem w ciążę. Wtedy on wymusił na niej poddanie się aborcji. Zagroził, że jeśli tego nie zrobi, przestanie wspierać ją finansowo. Choć w pozwie nie pada nazwisko Tylera – jest on określany mianem anonimowego "Johna Doe" – wiadomo, że chodzi o niego.
Holcomb już wcześniej oskarżała publicznie muzyka o identyczne przewinienia, zarówno w wywiadach, jak i podczas występów na wiecach antyaborcyjnych. Poza tym w pozwie są wymowne cytaty z autobiografii Tylera zatytułowanej "Does the Noise in My Head Bother You?", w której przyznaje on, że "prawie wziął sobie nastoletnią pannę młodą". "Jej rodzice byli we mnie zakochani, więc podpisali stosowne papiery, dzięki czemu dostałem prawo do opieki nad nią" – wspomina na kartach książki rockman. Gwiazdor opisał dziewczynę jako "pragnienie swego serca, partnerkę w zbrodniach namiętności".
Steven Tyler nie odniósł się jeszcze publicznie do zawartych w pozwie zarzutów.