Prawniczka Johnny’ego Deppa zaprzecza plotkom o romansie z aktorem
1 czerwca poznaliśmy finał "procesu dekady". Ława przysięgłych orzekła, że Amber Heard dopuściła się zniesławienia byłego męża twierdząc, że padła z jego strony ofiarą przemocy, wskutek czego będzie musiała zapłacić mu wielomilionowe odszkodowanie.
Choć proces zakończył się pomyślnym wyrokiem dla gwiazdora "Piratów z Karaibów", część obserwatorów podkreśla, że na publicznym praniu małżeńskich brudów ucierpiały obie strony - w czasie kolejnych rozpraw na jaw wyszło bowiem wiele szokujących szczegółów związku sławnej pary.
Jedyną prawdziwą zwyciężczynią sądowej batalii dwojga celebrytów zdaje się być prawniczka Deppa, Camille Vasquez, która powoli wyrasta na gwiazdę. Swoją charyzmą, doskonałym przygotowaniem i znajomością faktów zaimponowała nie tylko kolegom z branży prawniczej, ale i milionom odbiorców pilnie śledzących "proces dekady".
Jej medialna wartość wyceniana jest dziś na 2 mln dolarów, a w sieci nie brakuje komentarzy, iż utalentowana prawniczka powinna zostać kongresmenką. Zdaniem wielu, miałaby też niemałe szanse w wyścigu o fotel prezydenta USA.
Wraz ze wzrostem popularności Vasquez coraz częściej zaczęły pojawiać się plotki o jej romansie z Deppem. W czasie transmitowanego w telewizji procesu uwagę widzów zwróciły czułe gesty, jakie adwokatka i jej klient wymieniali ze sobą na sali rozpraw. Choć eksperci studzili ekscytację fanów przekonując, iż był to najpewniej element dobrze przemyślanej strategii mającej na celu ocieplenie wizerunku Deppa, część wielbicieli gwiazdora jest przekonana, że nawiązał on intymną relację z urodziwą prawniczką.
Teraz plotki te zdementować postanowiła sama zainteresowana. W wywiadzie udzielonym "People" Vasquez podkreśliła, że sensacyjne doniesienia tabloidów nie mają nic wspólnego z prawdą.
"Wydaje mi się, że to doszukiwanie się drugiego dna w sytuacji, gdy kobieta po prostu wykonuje swoją pracę. To doprawdy rozczarowujące, że tak wiele mediów podchwyciło te plotki sugerując, że interakcje z Johnnym, moim przyjacielem, którego reprezentuję od ponad czterech lat, są nieprofesjonalne. Bardzo zależy mi na moich klientach i to oczywiste, że zbliżyliśmy się do siebie. Ale mam tu na myśli cały nasz zespół. Zarzuty o romans uważam za wyjątkowo niefortunne i seksistowskie. Niestety, nie mogę powiedzieć, że byłam tym bardzo zaskoczona" – wyjaśniła Vasquez.
Publiczne okazywanie sympatii Deppowi tłumaczy ona zaś współczuciem oraz naturalną ekspresyjnością wynikającą z… pochodzenia. "Po pierwsze ten człowiek walczył o życie. Gdy tam siedziałam i słuchałam tych potwornych zarzutów, chciałam jakoś go pocieszyć, trzymając za rękę i mówiąc, że będziemy zaciekle o niego walczyć. Poza tym jestem z pochodzenia Kolumbijką i Kubanką. Cóż mogę powiedzieć? Przytulam wszystkich, taką mam naturę i nie wstydzę się tego" – skwitowała prawniczka.
Vasquez podkreśliła, że plotki o romansie z aktorem są dla niej tym bardziej absurdalne, że sama jest obecnie w "szczęśliwym związku". "Pamiętajmy, że umawianie się z klientami jest zwyczajnie nieetyczne, więc jest to coś, czego nigdy bym nie zrobiła" – dodała.
Wygrana w "procesie dekady" już przyniosła prawniczce wymierne korzyści w postaci awansu. William Baldiga, prezes i dyrektor generalny kancelarii Brown Rudnick, w której pracuje Vasquez poinformował niedawno, że została ona nowym partnerem w firmie. "To, co się teraz dzieje, jest surrealistyczne. Ale wierzę, że jeśli w jakimś stopniu uda mi się zainspirować młode kobiety do ciężkiej pracy i wytrwałości, zdecydowanie było warto" – przyznaje adwokatka.