Lily Allen potępiona przez fanów za pozbycie się adoptowanego psa
Najnowszy odcinek podcastu "Miss Me?", który Lily Allen prowadzi wraz ze swoją przyjaciółką Miquitą Oliver, odbił się w mediach wyjątkowo szerokim echem. Wszystko przez kontrowersyjne wyznanie gwiazdy, która zdradziła, że kilka lat temu pozbyła się swojego adoptowanego psa.
Brytyjska piosenkarka stwierdziła dramatycznie, że adopcja "zrujnowała jej życie". Przygarnięta tuż po wybuchu pandemii suczka o imieniu Mary zjadła bowiem paszporty i wizy jej dzieci, przez co te miesiącami nie mogły odwiedzić przebywającego za granicą ojca.
"Była bardzo źle wychowanym psem. Naprawdę się starałam, ale po prostu nie wyszło. Paszporty były kroplą, która przelała czarę goryczy. Wymiana dokumentów okazała się logistycznym koszmarem. Po tym zdarzeniu po prostu nie mogłam już na nią patrzeć" – wyjawiła Allen.
Lily Allen is slammed by fans who brand her an 'awful person' after she admitted she got rid of her dog when it ate her family's passports https://t.co/td1ETWW6bI
— Daily Mail Celebrity (@DailyMailCeleb) August 23, 2024
Na autorkę hitu "Not Fair" natychmiast spadła fala krytyki. Odbiorcy w licznych postach i komentarzach publikowanych w sieci potępili gwiazdę, zarzucając jej niedojrzałość, nieodpowiedzialność, egoizm i brak empatii wobec zwierzaka.
"Nie mieści mi się to w głowie. Gdy mój pies do nas trafił, zjadał wszystko, co znalazł w zasięgu wzroku. Nie wyobrażam sobie, żebym przez coś takiego miała go oddać. Jesteś człowiekiem bez serca" – napisała ostro w serwisie X jedna z internautek.
"Tacy ludzie jak ty nie powinni sprawować opieki nad zwierzęciem. Mam nadzieję, że nigdy więcej nie wyrządzisz żadnemu krzywdy" – wtórował jej kolejny fan. "Zastanawia mnie jedno: jak to możliwe, że nie schowałaś paszportów w bezpieczne miejsce, tylko pozwoliłaś, by walały się po mieszkaniu? A ukarany został biedny pies. Coś strasznego" – dodał ktoś inny.
Głos w tej sprawie zabrała także organizacja PETA, której działalność koncentruje się na walce o prawa zwierząt. "Zwierzęta nie powinny być traktowane jak akcesoria, które można wyrzucić, gdy tylko staną się niewygodne" – napisała wiceprezeska organizacji Elisa Allen.
Lily Allen broke her silence after receiving backlash for sharing the story behind rehoming the dog her family had adopted. pic.twitter.com/JiuH7DtMON
— E! News (@enews) August 27, 2024
Piosenkarka postanowiła odpowiedzieć na krytykę, z jaką spotkało się jej wyznanie. Artystka opublikowała na Instagramie oraz w serwisie X oświadczenie, w którym podkreśliła, że choć kochała swojego psa, u czworonoga rozwinął się "potężny lęk separacyjny", przez co opieka nad nim była wyjątkowo skomplikowana.
"Przez cały ten czas współpracowaliśmy ze schroniskiem, z którego przygarnęliśmy Mary. Skierowano nas do behawiorysty, a gdy nie było nas w domu, przychodził do niej wolontariusz z placówki. Po wielu miesiącach spędzonych na rozważaniu za i przeciw, uznaliśmy, że nasz dom nie jest dla niej odpowiednim miejscem. 24 godziny później była już w nowym domu. Zamieszkała u osoby, którą znaliśmy" – wyjaśniła Allen.
Słowa wokalistki potwierdziła w rozmowie z serwisem TMZ dyrektorka schroniska Animal Haven, Tiffany Lacey. Jak podkreśliła, oddany przez artystkę pies jest obecnie szczęśliwy z nową "kochającą rodziną".
Allen zarzuciła przy tym mediom i organizacji PETA rozdmuchanie sprawy. Piosenkarka wyznała, że w ostatnich dniach otrzymała "setki odrażających wiadomości", wśród których znalazły się groźby śmierci. "Dziękuję PETA za dolanie oliwy do ognia. Bardzo odpowiedzialnie z waszej strony" – stwierdziła ironicznie gwiazda.
Organizacja nie pozostawiła tego bez odpowiedzi. "Śmiałaś się, mówiąc o porzuceniu Mary i zrujnowaniu jej życia. Myślała, że ma kochający dom, w którym zostanie na zawsze. Wstydź się. Nie zasługujesz nawet na zabawkowego pieska, którego właśnie ci wysłaliśmy" – czytamy w poście.
"Wyjaśniłam, że jej nie porzuciliśmy, tylko przekazaliśmy dobrze znanym nam osobom. Dlaczego powtarzacie kłamstwa? Jaka organizacja charytatywna zajmująca się dobrostanem zwierząt próbuje zawstydzić kogoś, kto chce poprawić dobrostan zwierzęcia? Wasz post jest zwyczajnie niebezpieczny" – skwitowała Allen.