George Clooney zdradził, w którym filmie zagrał będąc pijanym
George Clooney od tamtego czasu więcej już swojej filmowej partnerki nie zobaczył. "Przypuszczam, że nie było to przypadkowe" - zażartował w rozmowie z Michelle Pfeiffer opublikowanej w serwisie Variety.com. "Spotykałem się wtedy z twoją siostrą, Dedee. Mieszkałaś w Santa Monica, a ona nad garażem" - wspominał zdobywca Oscara wykazując się przy tym doskonałą pamięcią.
62-letnia Michelle Pfeiffer nie ustępowała mu jednak w niczym pola. Bo gdy przyszło do wspomnień związanych ze wspólną grą na planie "Szczęśliwego dnia", okazało się, że nie zapomniała o niczym. A z pewnością nie o tym, w jakim stanie pojawił się wówczas w pracy George Clooney.
"To był mój pierwszy film studyjny" - próbował się tłumaczyć aktor, ale Michelle Pfeiffer była bezwzględna. Nie próbując nawet sięgać po eufemizmy, przypomniała, jakim mężczyzną był w 1996 roku. Niedojrzałym Piotrusiem Panem.
Myliby się jednak ten, kto uznałby, że rozmowa była kłótnią. Bynajmniej. Choć nie widzieli się od 1996 roku, szybko znaleźli wspólny język. Drobne uszczypliwości były jedynie zabawną inwokacją rozmowy na tematy dalece poważniejsze. Dom, rodzina, praca, zawodowe plany. Zadając sobie nawzajem pytania, zarówno Michelle Pfeiffer, jak i George Clooney, odsłonili się bardziej niż kiedykolwiek.
Okazało się, że George Clooney doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak niedojrzałym był wtedy mężczyzną. "Musiałem dorosnąć do tego, aby być ojcem" - przyznał, dodając, że podczas pandemii ma cudowną możliwość kładzenia do łóżek swoich dzieci i budzenia ich rano. I właśnie to sprawia, że jest szczęśliwy.
Praca? Zapragnął mieć nad swoją karierą większą kontrolę, nie zastanawiać się, jak wypadł na castingu, dlatego teraz sam reżyseruje i produkuje filmy.
Ostatni "Niebo o północy" spotkał się z aprobatą Michelle Pfeiffer. Ale zapytana, czy chciałaby zatem spotkać się z Clooney'em, aby nakręcić kontynuację filmu "Szczęśliwy dzień", odmówiła. Bez namysłu.