Bycie członkiem zespołu Take That doprowadziło go do depresji...
Choć jeszcze niedawno Robbie Williams informował, że wkrótce założy nowy zespół muzyczny i że w planach ma stworzenie sieci klubów, w których mógłby organizować koncerty, wokalista ma też dni, w których nie miałby odwagi nawet pomyśleć o jednym klubie.
Robbie Williams ma też i bardziej mroczną stronę osobowości. Pesymistyczną, wyczekującą rychłej porażki i pewną, że jedyne co może go spotkać jeszcze w życiu to nieprzyjemności. W wywiadzie dla "The Times Saturday Review" piosenkarz powiedział, że jego niepewność sięga czasów, gdy był członkiem Take That. "Wynika to z tego, że moi rówieśnicy mnie nie lubili z powodu zespołu, w którym byłem. Oni byli fajną ekipą, ludźmi, którymi chciałem być. Ale oni mnie nie lubili i to bardzo bolało" - wyznał wokalista.
Te pozornie pospolite kłopoty z brakiem akceptacji przez innych miały w jego przypadku bardzo poważne konsekwencje. Jak się bowiem okazuje, w przypadku tak wrażliwego artysty jak Williams, doprowadziło to do rozwinięcia się bardzo niskiej samooceny. A także przekonania, że nie powinien mieć dzieci, bo z pewnością nie będzie dobrym ojcem.
Tym co go zmieniło, było małżeństwo z Aydą Field, które zawarł w sierpniu 2010 roku. Dziś zamiast martwić się tym, co myślą o nim inni, interesuje go tylko to, co myślą o członkowie jego rodziny. Żona Ayda Field i jego czworo dzieci (Theodora, dziewięć lat, Charlton, sześć, Coco, dwa i Beau, dziewięć miesięcy). I tak powinno być!