Hugh Grant nie wierzył w sukces filmu "Cztery wesela i pogrzeb"...

Brytyjska komedia romantyczna "Cztery wesela i pogrzeb" to opowieść o wzbraniającym się przed ożenkiem wiecznym kawalerze o imieniu Charles, który zmienia swoje podejście do ślubu pod wpływem pięknej Amerykanki poznanej na weselu przyjaciół. W obsadzie filmu znaleźli się m.in. Hugh Grant, Andie MacDowell, Kristin Scott Thomas i Rowan Atkinson.
Produkcja w reżyserii Mike’a Newella trafiła do kine w 1994 roku i z miejsca stała się kasowym hitem – zarobiła na całym świecie przeszło 245 mln dolarów.
Komedia nakręcona na podstawie scenariusza Richarda Curtisa została doceniona nie tylko przez widzów, ale i krytyków. Prócz dwóch nominacji do Oscara – za najlepszy film i scenariusz oryginalny, produkcja zdobyła cztery nagrody BAFTA, statuetkę AACTA i Cezara od francuskiej Akademii Sztuki i Techniki Filmowej.
Odtwórca głównej roli otrzymał zaś za swoją kreację pierwszy i, jak na razie, jedyny Złoty Glob. Dla Hugh Granta rola w filmie "Cztery wesela i pogrzeb" była zresztą milowym krokiem w karierze. Po występie w tej kipiącej angielskim humorem komedii aktor mógł przebierać w ofertach.
Jak się okazuje, sam Grant podczas pracy na planie zupełnie nie wierzył w sukces tego filmu. Opowiedział o tym w swojej autobiografii Sam Neill. Na kartach wydanej 21 marca książki "Did I Ever Tell You This?" słynny nowozelandzki aktor przytacza rozmowę, jaką odbył z Grantem, gdy ten pracował nad tym filmem.
"Umówiliśmy się na kolację w Londynie. Gdy zapytałem go, co porabia, odparł: Och, kręcę teraz kompletne g***no zatytułowane 'Cztery wesela i pogrzeb'. Mike Newell nie poznałby się na komedii, nawet gdyby się o nią potknął. To katastrofa. Horrendalna bzdura" – stwierdził Grant.
Sam Grant, poproszony przez portal IndieWire o komentarz do słów Neill, przyznał, że jego kolega po fachu dobrze zapamiętał ich rozmowę. Zaznaczył jednak, że nie tylko on wątpił w sukces uznawanej dziś za kultową komedii.
"To prawda, wszyscy uważaliśmy, że nakręciliśmy koszmarny film. Dopiero pierwsze recenzje wyprowadziły nas z błędu. Oczywiście myliłem się, a ten film odmienił moje życie. To był początek wielkiej przyjaźni z Richardem Curtisem. Zawsze będę żywił ogromny szacunek do Mike’a Newella, który nauczył mnie wielu rzeczy" – wyznał brytyjski gwiazdor.