Dopiero śmierć Andy’ego Fletchera zakończyła animozje w Depeche Mode

Przed wydaniem piętnastego w dorobku Depeche Mode albumu studyjnego, zatytułowanego "Memento Mori", muzycy udzielili wywiadu serwisowi internetowemu NME.
Wspominając klawiszowca, który zmarł w maju 2022 r., Gahan powiedział, że w osobie Fletcha utracili "swoją kotwicę". Dodał, że to samo musieli czuć członkowie The Rolling Stones po śmierci Charliego Wattsa (zmarłego w sierpniu 2021 r.).
Jak kotwica sprawia, że statek nie wpada w dryf, w wyniku czego może osiąść na mieliźnie lub rozbić się o skały, tak Fletch miał utrzymywać przez 40 lat DM na powierzchni, studząc animozje pomiędzy Gore’m i Gahanem – dwoma szalenie ambitnymi liderami.
"Po jego śmierci – jak zauważył Gahan – Martinowi nagle zabrakło absolutnego zwolennika, bo bez względu na wszystko, Fletch zawsze brał jego stronę!". Jak w tej sytuacji zespół Depeche Mode miał przetrwać?
Frontman zespołu przyznał, że podczas nagrywania pierwszego albumu DM bez Fletchera, on i Gore niespodziewanie "zbliżyli się do siebie bardziej niż kiedykolwiek". Zachowywali się "niczym rozłączeni bracia, którzy spotkali się po raz pierwszy, by odbyć prawdziwą rozmowę" – dodał, zaznaczając, że to słowa Martina Gore’a.
Ten w pełni zgodził się z opinią Dave’a Gahana. Od siebie dodał jedynie, że w Depeche Mode "zostało ich już tylko dwóch", więc siłą rzeczy musieli w końcu poważnie porozmawiać. "Memento Mori" ukaże się 24 marca.