Kot uratował życie Brytyjki, która miała atak serca

Kiedy 8 sierpnia Sam Felstead kładła się spać w swoim domu w Nottinghamshire, czuła się świetnie i nie przeczuwała dramatu, jaki rozegra się za kilka godzin. W środku nocy obudził ją jej kot, który przeraźliwie miauczał i skakał po jej platce piersiowej. Kiedy Sam się obudziła, poczuła, że nie może poruszać prawą stroną ciała. Poprosiła więc swoją matkę, aby wezwała karetkę.
Jak podała stacja BBC, w szpitalu przeszła angioplastykę i po trzech dniach została wypisana do domu. "Lekarze powiedzieli, że Billy dobrze się spisał, bo dotarłam do szpitala na czas" – wspomina Sam Felstead, która czuje się już na tyle dobrze, że wróciła już do pracy. Musi tylko przyjmować leki na serce.
Nadal jednak ani ona, ani jej bliscy nie potrafią wyjaśnić zachowania kota. "To jest o tyle dziwne, że on zwykle nie śpi ze mną w łóżku. A tamtej nocy najwyraźniej wiedział, że coś jest nie tak, ponieważ był cały czas obok – wspominała w rozmowie z BBC zachowanie Billy'ego w tamtą noc Sam Felstead. "Myślę, że uratował mi życie. Podobnego zdania są wszyscy wokół" - dodaje.

Zdaniem Lucy Hoilem, behawiorystki pracującej z kotami, nietypowe zachowanie Billy'ego wynikało ze stresu.
"Prawdopodobnie zauważył u właścicielki zmiany fizjologiczne, które go zaniepokoiły. Dlatego na nią wskoczył i miauczał. Prawdopodobnie uratował Sam życie, bo dzięki temu, że ją obudził, wezwała pomoc. Ale nie powiedziałabym, że zrobił to celowo. Po prostu tak zareagował na sytuację, która go zestresowała" - tłumaczy specjalistka.
Sam w rozmowie z BBC przyznała, że Billy nie wydaje się zbytnio przejęty całą sytuacją i nie ma świadomości, czego dokonał. "Kiedy wróciłam do domu, nie zbliżał się do mnie przez dobrych kilka godzin. Ale to pewnie dlatego, że po pobycie w szpitalu inaczej pachniałam, bo nie sądzę, żeby miał jakiekolwiek pojęcie, co się stało. Poza jedzeniem mało co go obchodzi" - podsumowała.