Zdaniem ekspertów rok 2020 wcale nie jest stracony. Dlaczego?
Niezaprzeczalnym zyskiem z koszmaru pandemii jest uświadomienie sobie, jaką wartość mają relacje, więzi i kontakty z innymi ludźmi. Ci, którzy mieszkają blisko przyrody, z pewnością docenili też znaczenie tego, jak dobrze mieć na wyciągnięcie ręki las, park czy łąkę, gdzie można choć na chwilę uciec z czterech ścian.
Te pozornie oczywiste sprawy, na które w normalnych warunkach nie zwrócilibyśmy uwagi, w czasie pandemii okazały się niezwykle cenne. Gdy kolejne restrykcje ograniczały nam możliwość korzystania z różnych przywilejów, zauważyliśmy, że błahe rzeczy sporo wnoszą do naszego życia. Choć może to brzmieć patetycznie, jedną z lekcji 2020 roku może być umiejętność cieszenia się drobiazgami.
Do podstawowych potrzeb człowieka ujętych w słynnej piramidzie Maslowa odniosła się w swoich rozważaniach na temat skutków pandemii dr Glenn Geher, psycholog z Nowego Jorku. "W 1943 roku słynny psycholog Abraham Maslow opisał słynne podstawowe ludzkie potrzeby w sposób hierarchiczny, wskazując, że te podstawowe, takie jak potrzeba jedzenia i schronienia, muszą zostać zaspokojone, zanim ludzie będą mogli pracować nad potrzebami zaawansowanymi, takimi jak potrzeba miłości. Rok 2020 wiele nas nauczył o znaczeniu hierarchii potrzeb w naszym codziennym życiu. Kiedy miałem COVID i leżałem w łóżku z gorączką przez dwa tygodnie marca, byłem całkowicie skupiony na tym, by po prostu pozostać przy życiu w niepewnym czasie. W tamtym czasie prawie nie myślałem o potrzebach wyższego rzędu" – wspomina w eseju opublikowanym w "Psychology Today".
I to właśnie konieczność zaspokojenia tych pierwszych trzech szczebli piramidy okazała się najistotniejsza. Na samym jej dole mamy bowiem takie potrzeby jak jedzenie, woda, tlen, sen, potrzeby seksualne. Nieco wyżej jako kolejny szczebel Maslow wymienia opiekę, oparcie, spokój. Dalej wskazuje na potrzebę więzi, miłość. W czasie pandemii widać było jak na dłoni, że ta piramida potrzeb nie jest wymysłem. Na początku szturmowaliśmy sklepy, by zgromadzić zapasy jedzenia i innych produktów niezbędnych do codziennego funkcjonowanie. Dopiero potem przyszedł czas na potrzebę opieki i spokoju.
W tej kwestii rok 2020 też ujawnił ważną prawdę - pokazał, że we współczesnych społeczeństwach wielu ludzi narażonych jest na kryzys zdrowia psychicznego. Pandemia dobitnie pokazała, jak jest ono kruche, a jednocześnie jak istotne. Toteż rok 2021 jawi się jako ten, w którym dbałość o dobrostan psychiczny, zarządzanie stresem staną się kluczowe, równie istotne jak zdrowa dieta i aktywność fizyczna. Podobnie jest z relacjami międzyludzkimi i więzami społecznymi. O kryzysie relacji, który skutkuje coraz większą samotnością, psychologowie mówili od lat. Pandemia pokazała, że to zjawisko ma bardziej negatywne skutki niż przypuszczaliśmy, bo ludzie pozbawieni więzi z innymi gorzej znieśli izolację. Dlatego dziś naukowcy wymieniają bliskie relacje i więzi społeczne jako jeden z kluczowych czynników zdrowia, zarówno fizycznego jak i psychicznego.
Rok 2020 może się też okazać przełomem w podejściu ludzi do ekologii. Wielu z nas uświadomiło sobie bowiem, jak bardzo potrzebuje kontaktu z naturą, która jest świetnym remedium na stres. Do ciekawych wniosków doszli badacze z University of Vermont (UVM), którzy przeprowadzili badanie na temat tego, jak COVID-19 zmienił relacje Amerykanów z naturą. Wyniki badań zostały opublikowane niedawno na łamach "PLOS ONE". "W czasie pandemii zauważyliśmy duży wzrost liczby odwiedzających miejskie lasy i parki. Chcieliśmy zrozumieć, jak ludzie wykorzystują lokalną przyrodę do radzenia sobie z fizycznymi i psychicznymi wyzwaniami COVID-19" - wyjaśnił główny autor badania Brendan Fisher.
Z badań prowadzonych przez jego zespół wynika, że aż 70 proc. Amerykanów w czasie pandemii częściej chodziło do parków. Aż 81 proc. respondentów stwierdziło, że dostęp do parków ma dla nich teraz większe znaczenie niż kiedykolwiek wcześniej. Prawie 70 proc. osób, które w czasie pandemii po raz pierwszy wybrały się do parku, stwierdziło, że ta wizyta była dla nich bardzo ważna. Najczęstszymi powodami wizyt w parkach i innych obszarach przyrodniczych były: chęć wyjścia na zewnątrz, potrzeba ruchu, pragnienie kontaktu z naturą, odnalezienia ciszy i spokoju, obserwowania ptaków oraz chęć spędzenia czasu z dziećmi.
Mijający rok był również lekcją elastyczności, do której niejako zostaliśmy zmuszeni. Potrzeba okazała się matką wynalazków, a pandemia okazała się czasem, w którym ludzie musieli dostosować się do zaskakujących, dynamicznych zmian – pracy zdalnej, kreatywnego rozwiązywania spraw dotyczących organizacji domowego biura, zdalnego nauczania, telemedycyny, nowych sposobów spędzania czasu i zabijania nudy.
Kreatywności wymagało też dostosowanie życia domowego do nowych okoliczności. Domy stały się centrum naszego życia. I z pewnością jeszcze przez pewien czas nim pozostaną. Tak stwierdził w rozmowie z "Well&Good" dr Anthony Fauci, dyrektor Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych (NIAID) i doradca prezydenta Trumpa do spraw pandemii.
"Przynajmniej do końca 2021 roku powinniśmy nadal inwestować w nasze domy. Może to oznaczać kupienie odpowiedniego biurka, rozbudowanie siłowni w salonie, zakup większej liczby roślin lub wypróbowanie dowolnej innej strategii, aby zwiększyć komfort i funkcjonalność naszych domów" – wskazał. Ta potrzeba zmian zdecydowanie wpłynie na to jak w nadchodzącym roku będą wyglądać nasze domy, nie zwiększymy liczby pomieszczeń, ale możemy zwiększyć ich funkcjonalność.