Naukowcy: Ludzie, którzy udają niedostępnych, wydają się atrakcyjniejsi

Wspomniane badanie nie jest pierwszą analizą metod podrywania. Dostarcza jednak kolejnych dowodów na to, że odgrywanie niedostępnej osoby ma swoje uzasadnienie. Ci, którzy nie pokazują od razu swoich romantycznych zamiarów, a wręcz przeciwnie, udają obojętnych, są postrzegani jako bardziej wartościowi, atrakcyjni i pociągający. "Ludzie lubią wyzwania. Dlatego ci, których łatwo przyciągnąć i zdobyć, mogą być postrzegani jako bardziej zdesperowani" - wyjaśnia psycholog dr Gurit Birnbaum.
Badania wskazały, że osoby sprawiające wrażenie trudnych do zdobycia są bardziej pożądane niż te, które szybko ujawniają swoje zainteresowanie. Autorzy tych analiz wskazują jednak na jeden istotny niuans. "Jeśli ktoś zbyt dobrze gra osobę niedostępną, to może być postrzegana jako zupełnie obojętna, wręcz arogancka. A to może przynieść dokładnie odwrotne skutki" - wskazuje badacz Harry Reis.
Oznacza to, że w udawaniu kogoś niedostępnego też należy zachować umiar. Jego zdaniem, należy unikać ujawniania swych zamiarów zbyt wcześnie, ale należy robić to tak, by zostawić pole do stopniowego budowania relacji.
Wtóruje mu dr Birnbaum. Radzi, aby nie ujawniać swoich uczuć osobie, na której ci zależy, ale jednocześnie wykazać zainteresowanie nią, aby jej nie zrazić. "Ludzie nie pragną tego, co już mają czy mogą łatwo zdobyć" - wyjaśnia.
I doradza, by tak kierować relacją, aby wzbudzić w drugiej osobie "poczucie oczekiwania i chęć dowiedzenia się czegoś więcej o sobie". Udawanie kogoś, kogo trudno zdobyć, będzie skuteczne wtedy, gdy potencjalny partner od początku uwierzy, że wysiłek włożony w obo "zdobywanie" w końcu się opłaci.