Miska Buddy to kit dla snobów, czy dietetyczny hit?

Nie wszystko, co pojawia się w mediach społecznościowych jest godne polecenia. Szczególnie jeśli mamy na uwadze różnorodne trendy i mody żywieniowe. Te zmieniają się bowiem jak w kalejdoskopie i częściej niż zachwyt, budzą niepokój ekspertów w dziedzinie żywienia. Jednym z kontrowersyjnych trendów jest moda na różnego rodzaju miseczki.
Na początku sławę zyskały barwne smoothie bowl. Kolorowe, z dodatkiem owoców, orzechów, nasion – stanowiły niezwykle piękny początek dnia. Potem przyszła pora na miseczkę obfitości tzw. Buddha bowl. To sposób na przełamanie codziennej sałatkowej rutyny, ale i na kontrolowanie porcji jedzenia.
To, co czyni miskę Buddy bardziej zrównoważonym posiłkiem niż zwykłą sałatkę, to zawartość zbóż (takich, jak brązowy ryż, komosa ryżowa lub makaron soba) i białka (jajka, tofu, strączki lub chude mięso), a także kolorowych warzyw. Całość można urozmaicić prażonymi pestkami lub orzechami.
"Miski Buddy sprawiają, że sałatka znów staje się seksowna i modna" - mówi dietetyk Anna Debenham. "Różnorodność kolorów, faktur i smaków misek Buddy sprawia, że są one znacznie bardziej interesujące niż zwykły talerz zielonej sałatki. A wszystko, co zachęca ludzi do jedzenia większej ilości warzyw" - zauważa.

Debenham dodaje, że miski Buddy są doskonałym przykładem modelu "zdrowego odżywiania" opracowanego na Harvardzie. Połowa talerza (lub w tym przypadku miska) składa się z warzyw, jednej czwartej węglowodanów i jednej czwartej białka, dzięki czemu jest to zdrowy, zbilansowany posiłek. Jednak należy wypełnić ją właściwymi produktami. W przypadku warzyw warto zadbać o ich różnorodność i sezonowość. Najlepiej, aby były surowe lub lekko zblanszowane, co pozwoli zachować pełnię składników odżywczych.
Wybierając węglowodany, warto sięgać po węglowodany złożone – brązowy ryż, komosę ryżową lub kasze. Lepiej unikać kremowych ciężkich sosów. Doskonałym dodatkiem niech będą zdrowe oleje, jak oliwa z oliwek, olej lniany, z czarnuszki, dodatkowo o smaku i wyrazistości sosów, mogą decydować dodatki – imbir, limonka, odrobina chili, tahini. Jednak do minimum należy ograniczyć takie dodatki jak sos sojowy.
Dietetyk Catherine Saxelby podkreśla, że takie danie to pełnowartościowy posiłek, a jeśli wykonasz go samodzielnie, masz całkowitą kontrolę nad tym, co trafia do miski i finalnie do twojego ciała. Zatem warto pobawić się w kulinarnego malarza i stworzyć samodzielnie taką barwną miskę obfitości. Jej zaletą jest również fakt, że z powodzeniem można skomponować danie do pracy. Dodatkowo spożywając tę samą porcję jedzenia, jesteśmy w stanie lepiej kontrolować objętość posiłków, co również sprzyja utrzymaniu smukłej sylwetki.