Wśród gwiazd Hollywood zapanowała moda na... hodowanie kur

O ile na początku pandemii ludzie masowo wykupywali papier toaletowy, później ich obiektem pożądania stały się żywe kury. W niektórych amerykańskich czy brytyjskich miastach, aby kupić kurczęta, trzeba się było nawet zapisywać na listę oczekujących.
Ten problem nie dotyczył jednak Tori Spelling, która swoją kurę miała na długo przed wybuchem pandemii. Jej pupilką jest Coco, kura jedwabista, czyli taka, której pióra wyglądają jak futro. Gwiazda serialu "Beverly Hills 902010" wyjawiła kiedyś, że Coco śpi razem z nią i jej mężem w jednym łóżku. Gdy zabiera ją do miasta, ludzie często mylą ją z pudlem.

Nie mniejszą słabość do kur ma Jennifer Garner. W swoim stadku ma m.in. okazy, które nazwała Ellen i Oprah – na część gospodyń słynnych talk show. Swoje kury aktorka wyprowadza na spacer na smyczy, a gdy nadchodzi Boże Narodzenie, ozdabia ich kurnik światełkami.
Spore doświadczenie w hodowli drobiu ma Reese Whiterspoon - jej stado liczy 20 sztuk. "Mamy kury, uprawiamy też pomidory i ogórki. Kocham to. Przypomina mi to o miejscu, gdzie się wychowałam w Tennessee" – mówi gwiazda. W swojej menażerii na ranczu w Malibu ma również dwa osły, trzy kozy i dwie świnie.

Na świeże jajka od dawna mogą liczyć również znajomi Jennifer Aniston. Kilka lat temu aktorka wprawiła w osłupienie Conana O’Briena, gdy goszcząc w jego talk show, obdarowała go opakowaniem jajek. Aniston odziedziczyła kury po poprzednich właścicielach swojej willi w Bel Air. Gdy dowiedziała się, że na terenie posiadłości ma kurnik i kury, szybko nauczyła się zasad hodowli.