Jeremy Clarkson przygarnął znalezioną w lesie sówkę. Nazwał ją Boris
Emily nie ukrywa ekscytacji i opisuje sytuację szerzej:
"Znaleźliśmy ranną sówkę na ziemi w lesie; w pobliżu walały się pióra i wyglądało to tak, jakby wypadła z gniazda lub została zaatakowana przez drapieżnego ptaka - oddychała bardzo ciężko i nie próbowała przed nami uciekać. Oczywiście g… wiemy o ptakach, ale było jasne, że tak naprawdę jest z nią kiepsko. Spędziliśmy tam trochę czasu, szukając informacji w Google i prosząc kogo się dało o pomoc. Szczęśliwie trafiliśmy na ekspertkę ratującą zwierzęta, która na podstawie zdjęć i filmików stwierdziła, że sówka jest za młoda, by sama mogła opuścić gniazdo, niezależnie od rasy (sowy płowe często opuszczają gniazdo zanim nauczą się latać), więc powinniśmy zabrać ją do miejsca, w którym ktoś się nią zaopiekuje" - opisała zdarzenie córka Clarksona.
W pewnym momencie okazało się, że sowa jest samcem, więc w kolejnym poście Jeremy opublikował nowe zdjęcie ptaka i oświadczył, że nazwał go Boris. Nie musiał długo czekać na komentarze internautów. Wielu uznało, że imię Boris jest "dobrym wyborem", zwłaszcza w kontekście udanej rekonwalescencji premiera Wielkiej Brytanii, Borisa Johnsona, który niedawno chorował na Covid-19 i jak donoszą brytyjskie media, otarł się o śmierć.
Inni posunęli mu do rozważenia "lepsze" imiona, np. Nigel Farage, Hammond, James May (pierwszy to polityk, który doprowadził do brexitu, kolejni dwaj to współpracownicy Clarksona). Jeszcze inni po prostu przywitali się z Borisem, życząc mu szybkiego wyzdrowienia.