Zegarek, który pomaga kobietom w "te dni"...
Na rynku dostępne są już urządzenia do śledzenia miesiączki, wymagają one jednak wprowadzenia danych do aplikacji w smartfonie lub smartwatchu. Ten tego nie wymaga. Startup, który pracuje nad rozwiązaniem szczyci się wręcz, że produkt nie jest inteligentny i nie zawiera skomplikowanej technologii.
Ma być dyskretny, czyli zachować dane użytkowniczki tylko dla niej samej oraz tani. Ideą startupu jest bowiem rozpowszechnienie produktu wśród ludzi biednych, głównie z krajów trzeciego świata, ale nie tylko. Społeczności, w których dziewczęta noszą piętno wstydu menstruacyjnego, istnieją bowiem na całym świecie, także w Wielkiej Brytanii.
"Młode kobiety w społecznościach o niskich zasobach mają niewielkie, jeśli w ogóle, możliwości śledzenia cyklu miesiączkowego" – czytamy na stronie startupu.
"Szacuje się, że miliony dziewcząt w wieku szkolnym są zmuszone do pozostawania w domu przez cały czas miesiączkowania. Dzieje się tak, ponieważ same nie wiedzą dokładnie, kiedy rozpocznie się okres. Do tego nie mogą sobie pozwolić na produkty sanitarne, a obawiają się krwawienia w szkole" - piszą przedstawiciele Immi i podają konkretne dane.
W Indiach 23 miliony dziewcząt co roku rezygnują ze szkoły, gdy zaczynają miesiączkowanie. W Bangladeszu 41% dziewcząt co miesiąc opuszcza szkołę z powodu menstruacji. Ale ten problem istnieje też w Wielkiej Brytanii, gdzie ponad 100 tys. dziewcząt nie przychodzi do szkoły z tego samego powodu.
Założycielką i dyrektorką generalną Immi jest Sarah Cottee. Przez 6 lat pracowała w Azji Południowo-Wschodniej i zetknęła się tam z porażającą niewiedzą kobiet o ich cyklu miesiączkowym. "Potrzebowały alternatywnego rozwiązania, które pozwoliłoby im samodzielnie śledzić cykl. Czegoś dopasowanego do sytuacji w której człowiek nie ma dostępu do prądu i Internetu. Leciałam samolotem i słuchałam Like a Prayer Madonny. Wtedy mnie olśniło, że cykl miesiączkowy… tak naprawdę opiera się na pomiarze czasu. Czy można zatem zintegrować tę funkcjonalność z zegarkiem na baterie?" - wyznała Cottee.
Stworzony przej jej firmę zegarek będzie rozprowadzany m.in. przez organizacje non-profit, które specjalizują się w edukowaniu na temat zdrowia i higieny w czasie menstruacji na całym świecie. Prototyp przechodzi ostatnie testy przed wdrożeniem do produkcji. Sprzedaż ma ruszyć w 2020 r. Koncepcja biznesowa zakłada, że zegarek menstruacyjny można będzie kupić sobie lub wpłacić pieniądze na konto organizacji charytatywnej, która zakupi urządzenie w imieniu darczyńcy i przekaże je potrzebującej osobie.