Włoski aktor kręcenie scen w Bałtyku przypłacił hipotermią
"Heaven in Hell" to historia płomiennego romansu między 44-letnią Olgą (Magdalena Boczarska), która jest sędzią, a 29-letnim Maksem (Simone Susinna), wielbicielem sportów ekstremalnych i lekkoduchem. Tłem są skomplikowane relacje Olgi z córką i matką.
Ważnymi bohaterami filmu są też morze i Półwysep Helski, pokazane w kontekście m.in. kitesurfingu i skoków spadochronowych. Susinna miał okazję przekonać się na własnej skórze o tym, jak trudnym "partnerem" we współpracy jest Bałtyk w maju. Niewielkim pocieszeniem było dla niego to, że niektóre sceny kręcił ubrany w piankę do kitesurfingu.
"Tuż przed początkiem zdjęć na Helu zabrałem Simone’a na nocne morsowanie w Bałtyku" – wspominał na konferencji prasowej operator "Heaven in hell", Bartek Cierlica.
"Woda była dość ciepła jak na morsowanie, ok. 6-7 stopni, ale również za zimna jak na pływanie. Simone przeżył z uśmiechem na ustach ten chrzest, który później pozwolił mu przetrwać w najtrudniejszej ze scen – bójki z Kamilem, czyli Sebastianem Fabijańskim. Zaczęliśmy kręcić ujęcia w ulewnym burzowym deszczu, ale po chwili przestało padać, kontynuowaliśmy więc z użyciem motopompy strażackiej, która lała zimną wodę bałtycką. Po zdjęciach wszyscy byliśmy w stanie hipotermii, ale uważam, że scena bójki wyszła świetnie!" – relacjonował autor zdjęć. Z tych ekstremalnych sytuacji Susinna wyszedł cało.
To już kolejna polska produkcja z udziałem Włocha. Wcześniej Susinna zagrał w trylogii "365 dni" na podstawie powieści erotycznych Blanki Lipińskiej. Przy wszystkich tych filmach 30-latek współpracował z reżyserem Tomaszem Mandesem.
Nim Susinna zajął się aktorstwem, pracował w modelingu. Ma na swoim koncie kampanie dla Guess, chodził też po wybiegach Dolce & Gabbana i Giorgio Armaniego.
"Heaven in Hell" trafił do kin 10 lutego.