Ukochane zwierzęta gwiazd
Jednym z najsłynniejszych psów polskiego show-biznesu jest pupil Krzysztofa Ibisza - bulterier o imieniu Nicpoń. Prezenter wziął go z hodowli. "Wydaje mi się, że on daje mi więcej niż ja jemu. Obserwowanie zwierzęcia, jego nawyków, jego zachowania, odbieranie sygnałów, które po jakimś czasie można odczytać, ale też chodzenie na spacery, przeżywanie razem świata, to jest to coś niesamowitego, co bardzo wzbogaca nasze życie i powoduje, że odbieramy świat pełniej" – przyznał Ibisz. Zauroczony czworonogiem prowadzi nawet jego konto na Instagramie. Czyżby wziął przykład z Marca Jacobsa, który stworzył profil na tym serwisie swojemu bulterierowi Neville’owi?
Przed Nicponiem psim celebrytą była Ramona, bolończyk należący do Kory. Suczka była tak przywiązana do swojej pani, że zmarła miesiąc po niej. Piosenkarka prawie nie rozstawała się z Ramoną. Piesek towarzyszył jej nawet podczas nagrań do "Must be the Music". Ramona była na ustach wszystkich w 2012 r. Wtedy w paczce nadesłanej na adres Kory, ale zaadresowanej na imię jej psa, celnicy znaleźli marihuanę. Przysporzyło to Korze i Kamilowi Sipowiczowi wielu kłopotów. Sprawa trafiła do sądu, ale została umorzona.
Wśród pupili gwiazd są, rzecz jasna, również koty. Największą karierę zrobiła kotka Karla Lagerfelda, Choupette. Projektant dostał ją w prezencie od swojego modela, Babtisty Giabiconiego. Zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia i rozpieszczał ją, jak tylko mógł. Troszczyły się o nią dwie opiekunki, o jej podniebienie dbał osobisty kucharz, a co dziesięć dni badał ją kontrolnie weterynarz. Miało to negatywne skutki. "Zachowuje się jak zepsuta kobieta" - mówił o Choupette projektant. Kotka została nawet twarzą kosmetyków marki Shue Uemera.
George Clooney był o wiele bardziej oryginalny w wyborze pupila. Przez 18 lat opiekował się świnką wietnamską o imieniu Max. Tak długiego stażu nie miał z żadną partnerką. "Był integralną częścią mojego życia" – mówił o Maksie. Pupil uratował mu nawet życie. Max obudził swojego pana przed nadejściem trzęsienia ziemi, dzięki czemu Clooney zdążył wyjść z domu. W 2006 r., ku rozpaczy aktora, świnkę trzeba było uśpić. Następnej świnki już sobie nie sprawił.
Mike Tyson swojego czasu gustował w tygrysach. Sytuacja pokazana w filmie "Kac Vegas" – kiedy to Mike'owi Tysonowi ukradziono tygrysa, nie była do końca reżyserską fikcją. Bokser miał kilka dzikich kotów. Utrzymanie tygrysów kosztowało go 4 tys. dolarów miesięcznie, dodatkowy tysiąc pochłaniało ich ubezpieczenie. O wiele mniej kłopotliwą pasją jest dla niego hodowanie gołębi. Nakręcił nawet o nich serial dokumentalny...