Kevin Bacon przed laty kupił nawiedzony dom. Dziś żałuje, że go zburzył...

Historię o nawiedzonym domu Bacon opowiedział w podcaście "Literally" Roba Lowe’a. Wszystko zaczęło się w latach 80., gdy aktor zdecydował się porzucić wielkomiejski zgiełk i osiąść na farmie. W pewnym momencie zapragnął powiększyć swoją działkę, dlatego postanowił odkupić ziemię sąsiadującą z jego posiadłością. Napotkał jednak na stanowczy opór jej właściciela.
"Długo o tym dyskutowaliśmy i wciąż spotykałem się z odmową. W końcu dowiedziałem się, że chodzi o stary opuszczony dom, w którym właściciel się wychowywał. Powiedział mi, że nie może sprzedać mi tych terenów wraz z domem, bo obawia się, że zostanę opętany" – wspomniał Bacon.
Skąd pomysł, że dom był opanowany przez siły nieczyste? "Ponoć w XVIII wieku został w nim zamordowany rdzenny Amerykanin. To była długa historia. Właściciel prosił nawet o pomoc ekspertów od przeganiania duchów" – przyznał aktor. Ostatecznie jego sąsiad po długich negocjacjach zgodził się sprzedać działkę. Postawił jednak jeden warunek - aktor natychmiast zburzy stojący na niej dom.
Bacon nie miał odwagi, aby przenocować w domu i przekonać się na własnej skórze, czy w istocie jest nawiedzony. Ale przed wyburzeniem kilka razy zajrzał do środka. Wnętrze go zachwyciło. Dostrzegł piękne wykończenia z sosnowego drewna i był nawet gotowy zachować kilka elementów, ale na to nie zgodziła się jego żona.
Dziś Bacon żałuje decyzji o zburzeniu domu. Uważa bowiem, że można by było nakręcić w nim jeden z odcinków programu o nawiedzonych posiadłościach gwiazd.