Tysiące kierowców zwiedzionych fałszywym znakiem drogowym w Londynie musi zapłacić mandaty
Jak podał portal Standard.co.uk, tysiące kierowców otrzymało mandaty na autostradzie A20 w pobliżu Sidcup na odcinku drogi, na którym ograniczenie prędkości zostało tymczasowo obniżone z 70 do 40 mil na godzinę przez Transport for London z powodu utrzymujących się powodzi.
Policja twierdzi, że znak 50 mil na godzinę został zainstalowany przez "nieupoważnioną stronę trzecią" 24 stycznia po tym, jak fotoradary zostały ustawione tak, aby pasowały do obniżonego wcześniej ograniczenia.
Thousands of drivers tricked by fake 50mph sign on A20 must pay fines, say police https://t.co/KoQv2YpBRr
— Standard News (@standardnews) February 14, 2024
Radary wygenerowały setki automatycznych mandatów i punktów karnych dla kierowców, którzy sugerowali się tym niewłaściwym znakiem.
Chociaż Met Police przyznaje, że znaku nie powinno tam być, "nie miałoby to wpływu na egzekwowanie średniego ograniczenia prędkości do 40 mil na godzinę".
Z kolei dwunastu lokalnych posłów wystosowało pismo do burmistrza Londynu Sadiqa Khana, wzywając go do anulowania tych mandatów.
Obecnie prowadzone jest dochodzenie w sprawie umieszczenia fałszywego znaku i próby zakłócenia działania organów wymiaru sprawiedliwości.
Czytaj więcej:
Kierowcy w UK muszą szykować się na podwyżki stawek podatku drogowego wiosną 2024 r.
Młodzi kierowcy w UK muszą płacić nawet 3 000 GBP za ubezpieczenie samochodowe
Przestrogi dla kierowców podczas jazdy przy niskich temperaturach. Błędy skutkują mandatami
KTO KOMU POWINIEN PŁACIĆ? Nieusunięcie natychmiastowe tego znaku przez służby drogowe to skrajne zaniedbanie narażające kierowców na wypadki. Kierowcy ukarani powinni wystąpić do TFL o wysokie odszkodowania za narażenie ich na śmiertelne niebezpieczeństwo. Np. 100.000 za jeden mandat który jest dowodem na niefrasobliwość TFL. Jak zwykle lewaki stawiają wszystko na głowie i każą płacić za swoje zaniedbania.