Superpuchar UEFA: Rekordowy, szósty triumf Realu Madryt
Trener Atalanty Gian Piero Gasperini mówił przed spotkaniem, że walka z Realem o europejskie trofeum będzie wielkim wydarzeniem dla całego Bergamo - i ta świadomość chyba przytłoczyła jego podopiecznych w początkowych minutach spotkania.
Zespół z Włoch dał się zepchnąć pod własne pole karne, a przed groźnymi atakami rywali ratował się faulami. Nie minęło 10 minut, gdy szwajcarski sędzia Sandro Schaerer pokazał pierwszą żółtą kartkę - zobaczył ją brazylijski pomocnik Ederson.
Napór "Królewskich" nie przyniósł jednak efektu i po pierwszym kwadransie drużyna z Hiszpanii zrobiła to, co m.in. przeciwko Borussii Dortmund w finale Ligi Mistrzów: skupiła się na obronie dostępu do własnej bramki, oddała piłkę rywalom i pozwoliła im się "wyszumieć". Sama stwarzała zagrożenie tylko po kontratakach i po stałych fragmentach gry, które zazwyczaj wywalczała właśnie w wyniku tych kontr.
Atalanta najbliżej gola w pierwszej połowie była, gdy madrytczycy prawie sami wbili sobie piłkę do siatki. Z prawego skrzydła dośrodkował Holender Marten de Roon, trafił w brazylijskiego obrońcę Edera Militao, a belgijski bramkarz Thibaut Courtois mógł tylko patrzeć, jak piłka odbiła się od poprzeczki i wróciła na boisko.
W obramowanie bramki trafili także piłkarze Realu, ale to powinien być gol Rodrygo. W doliczonym czasie pierwszej połowy Brazylijczyk, niepilnowany, około 10 m od bramki otrzymał podanie od swojego rodaka Viniciusa Juniora i miał przed sobą tylko argentyńskiego bramkarza Juana Musso, ale strzelił zbyt wysoko - piłka odbiła się od poprzeczki i wypadła z placu gry.
Grający od pierwszej minuty spotkania, debiutujący w drużynie "Królewskich" Kylian Mbappe pokazał w tej części gry kilka kunsztownych zagrań, potwierdzając swoje wysokie umiejętności techniczne, ale konkretnej korzyści Real z tego nie odniósł.
Jak mówił włoski trener Carlo Ancelotti, francuski gwiazdor będzie potrzebował jeszcze trochę czasu, aby przyzwyczaić się do stylu gry w nowym klubie. Dołączył do niego tego lata na zasadzie wolnego transferu z Paris Saint-Germain.
"Bitwę" na trybunach zdecydowanie wygrywali kibice z Atalanty. Z ich sektora niemal nieustannie dochodziły śpiewy i okrzyki, podczas gdy po drugiej stronie areny przyśpiewki były raczej niemrawe. Zwrócił na to uwagę na początku pierwszej połowy Vinicius Junior, który dynamicznym gestem wezwał fanów Realu do bardziej żywiołowego dopingu.
Było to kilkadziesiąt sekund po tym, jak Courtois uratował swój zespół przed stratą gola. W 47. minucie głową z kilkunastu metrów uderzał Chorwat Mario Pasalic, ale belgijski bramkarz Realu efektowną paradą wybił na rzut rożny. "W tym sezonie nie zobaczycie już dużo lepszych interwencji" - skomentowano w relacji na żywo na stronie Europejskiej Unii Piłkarskiej (UEFA).
W 59. minucie to "Królewscy" przeprowadzili pierwszą skuteczną akcję: Jude Bellingham podał do Viniciusa Juniora, ten wdarł się lewą stroną w pole karne i wyłożył piłkę Federico Valverde, a Urugwajczyk tylko wepchnął ją do pustej bramki.
To zupełnie odmieniło obraz gry. Uskrzydlony Real poszedł za ciosem i wyprowadzał kolejne ciosy. Dwa razy świetnie poradził sobie Musso, ale argentyński bramkarz był bezradny w 68. minucie, gdy Anglik Jude Bellingham dograł precyzyjnie do wbiegającego w pole karne Mbappe, a ten potężnym strzałem zdobył swojego pierwszego gola w barwach mistrza Hiszpanii.
Po tej kilkuminutowej madryckiej "nawałnicy" emocje praktycznie się skończyły. Niepocieszeni obrotem spraw piłkarze z Atalanty znów zaczęli popełniać mnóstwo fauli, a rywale wykorzystywali to do gry na czas.
Obie drużyny w najbliższy weekend rozpoczynają rywalizację w swoich ligach. Broniący tytułu Real w niedzielę zmierzy się na wyjeździe z Mallorcą, a Atalanta w poniedziałek z Lecce, również na stadionie rywala.
Czytaj więcej:
Superpuchar UEFA: Real z Atalantą w Warszawie o pierwsze trofeum w sezonie
Superpuchar UEFA: Modric może zostać samodzielnym rekordzistą Realu Madryt