Media po ataku w Monachium: Trzeba zerwać z dotychczasową polityką migracyjną
![Media po ataku w Monachium: Trzeba zerwać z dotychczasową polityką migracyjną](https://assets.aws.londynek.net/images/jdnews-agency/2191248/414670-202502141017-lg2.jpg?t=1739528319.000000)
"Zamach w Monachium wzmocnił wrażenie, że polityka azylowa Niemiec poniosła klęskę" – pisze "Handelsblatt". Jak widać, państwo nie jest zdolne do działania w koniecznym stopniu. Chociaż wiele ustaw zostało zaostrzonych, najwidoczniej brakuje konsekwencji w ich stosowaniu, aby zapobiec takim czynom.
Brak jest też opieki psychologicznej nad cierpiącymi z powodu traum uchodźcami - ocenia komentatorka gazety Leila Al-Serori.
"Najpóźniej od 24 lutego (dzień po wyborach - przyp.red.) partyjne kalkulacje nie powinny odgrywać żadnej roli. Nowa koalicja musi usiąść do stołu i wypracować skuteczne i zgodne z prawem rozwiązania. W przeciwnym razie (prawicowo-populistyczna partia) AfD będzie mogła dalej robić to, co zaczęła już robić od pierwszej wiadomości z Monachium: szczuć i siać strach" – czytamy w "Handelsblatt".
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" ocenia, że nie wystarczy już okazywanie wielkiego oburzenia przez polityków i społeczeństwo po każdym zamachu; coś musi się rzeczywiście zmienić.
![](https://assets.aws.londynek.net/images/jdnews-agency/2191248/414671-202502141031-lg.jpg.webp?t=1739529131.000000?t=1739529194948)
Jak przyznaje komentator Jasper von Altenbockum, pewna zmiana nastąpiła – "ulotniła się naiwna kultura powitania z czasów Merkel". Zmieniono ustawy, ograniczono przyjazdy, dochodzi do deportacji. Mimo to nie udało się zapobiec zamachom w Mannheim, Solingen i Aschaffenburgu, a teraz w Monachium.
"Zobowiązania humanitarne dochodzą do ściany, gdy (podejmujący je) stają się ofiarami swojej polityki. Kanclerz (Olaf Scholz) dzieli obecnie ten los, a wraz z nim partie politycznego centrum" – zaznacza publicysta. Republika nie może sobie, jego zdaniem, pozwolić na porażkę, która tkwi w wypowiedzi premiera Bawarii Markusa Soedera: "Kto wie, co jeszcze się stanie". Pewne powinno być to, co musi się stać z dotychczasową polityką migracyjną – powinna się skończyć.
Wydawca "Die Welt" Ulf Poschardt zauważa, że dwa tygodnie temu SPD i Zieloni nie dopuścili do koniecznego zwrotu w polityce migracyjnej. To była ostatnia przed wyborami szansa na wysłanie sygnału obywatelom – pisze.
"Dobra polityka opiera się na rzeczywistości, natomiast błędna polityka symboliczna zamula spojrzenie na rzeczywistość. Od 2015 r. niemiecka polityka rządowa ucieka od rzeczywistości. Z tego powodu porażkę poniosła naiwna i lekkomyślna polityka migracyjna Angeli Merkel, która podzieliła Niemcy i Europę, wypędziła Brytyjczyków z UE i uczyniła z wrogiej wobec migracji AfD potężną siłą" – pisze Poschardt.
![](https://assets.aws.londynek.net/images/infographics/414667-202502141015-xl.jpg.webp?t=1739528157.000000?t=1739528193664)
Jego zdaniem kandydat chadecji na kanclerza Friedrich Merz i inni politycy CDU/CSU zrozumieli to i odeszli od "katastrofalnej drogi prowadzącej na manowce".
Zdaniem komentatora, działania Merza w Bundestagu (który wniósł do Bundestagu uchwałę i projekt ustawy zaostrzające politykę migracyjną) były ostatnią szansą na wysłanie jasnego sygnału w sprawie polityki migracyjnej, aby "powstrzymać obywateli, którzy mają dość niekontrolowanej imigracji - kulturowo i ekonomicznie bezużytecznej, a dla bezpieczeństwa kraju niebezpiecznej - przed automatycznym głosowaniem na AfD".
Zamach w Monachium jest kolejnym rezultatem nieodpowiedzialnej niemieckiej polityki migracyjnej – czytamy w "Die Welt". SPD i Zieloni, nie mówiąc już o komunistycznej Lewicy, "ponoszą wielką odpowiedzialność za brak politycznych konsekwencji, na czym cierpią także wzorowo zintegrowani, pracowici i odpowiedzialni migranci".
"Tak dalej być nie może. Nie wytrzyma tego nawet otwarte społeczeństwo" – podkreśla Poschardt. Jego zdaniem należy "z całych sił" zatrzymać nielegalną migrację, zwiększyć liczbę deportacji oraz zlikwidować indywidualne prawo do azylu.
![](https://assets.aws.londynek.net/images/infographics/414668-202502141016-xl.jpg.webp?t=1739528176.000000?t=1739528204959)
"Sueddeutsche Zeitung" zaznacza, że "znowu mamy do czynienia ze sprawcą, który nie dostał prawa do azylu w Niemczech". Publicystka gazety Katharina Riehl zastanawia się przy tym, jak zapewnić mieszkańcom bezpieczeństwo, a równocześnie sprawić, aby kraj pozostał otwarty, ludzki i gotowy do pomocy.
Niespełna tydzień temu ponad 250 tys. osób opowiedziało się na demonstracji za tym, aby Monachium pozostało miastem otwartym i by mimo strasznych zamachów w Magdeburgu i Aschaffenburgu zachowało otwartość na świat i broniło człowieczeństwa.
"Zamach w Monachium ponownie wystawia tolerancję społeczeństwa na ciężką próbę" – pisze Riehl. Jak podkreśla, z jednej strony każda osoba ma prawo do bezpiecznego życia, z drugiej strony ludzie są bezwarunkowo przekonani, że chcą żyć w kraju, który traktuje osoby starające się o azyl w sposób humanitarny i oferuje ojczyznę szukającym pomocy.
Na 10 dni przed wyborami parlamentarnymi nasuwa się pytanie o wpływ, jaki zamach będzie miał na wynik wyborów parlamentarnych. Czy zapewni AfD – "partii, która prowadzi bezkompromisową politykę nie tylko wobec ubiegających się o azyl, ale wobec wszystkiego, co obce" - więcej głosów? - zastanawia się "SZ".
"Akty przemocy popełniane przez imigrantów są problemem politycznym i muszą zostać rozwiązane środkami politycznymi. Niestety nadal nie wszyscy chcą to przyznać" – ocenia komentator niemieckiej telewizji publicznej ARD.
Stacja zarzuciła kanclerzowi Scholzowi brak odpowiedniej reakcji na zamach i brak ambicji kształtowania polityki migracyjnej. ARD przypomina słowa Scholza, że "należy działać w ramach możliwości". Zaznacza, że właśnie brak możliwości jest problemem i że o możliwościach decyduje szef rządu.
Czytaj więcej:
Niemcy: Po ataku nożownika w Bawarii nie żyją dwie osoby, w tym dwuletnie dziecko
Niemcy: Po ataku nożownika szefowa MSW zapowiada deportacje przestępców do Afganistanu
Niemcy: Samochód wjechał w grupę ludzi w Monachium. Policja ujęła kierowcę