Szkoci oburzeni propozycją sprzedaży alkoholu po 17:00
Medycy z NHS opublikowali właśnie specjalny raport dotyczący spożywania alkoholu przez Szkotów. Eksperci ostrzegają, że problem picia jest poważny i trzeba jak najszybciej go rozwiązać. „Aż 3/4 wypijanego w Szkocji alkoholu pochodzi ze sprzedaży w supermarketach i małych sklepach. Wino, piwo, whisky i wódka kupowane są już od godzin porannych” - twierdzą autorzy dokumentu.
Problem jest o tyle ważki, że każdego do tygodnia do szkockich szpitali przyjmowanych jest 670 pacjentów z powodu nadużywania alkoholu. 22 osób umiera z tej przyczyny co 7 dni.
“Restrykcje godzin sprzedaży byłyby ogromną pomocą. Ludzie mogliby kupować od popołudnia, a nie już od godziny 10:00 rano” - głosi raport ekspertów medycznych NHS ze Szkocji. Elizabeth Robinson z NHS Shetland sugeruje godzinę 17:00, ale jak stwierdziła – nie upiera się przy tym czasie i jest otwarta na inne propozycje.
Propozycja z ograniczeniem dostępu kupna alkoholu wywołała w Szkocji gorącą dyskusję. Większość mieszkańców regionu jest nią oburzona. „W Norwegii też piją - i to rano - i nikt im tego nie broni” - próbował argumentować jeden z internautów. „Nie chcę być traktowany jak kryminalista tylko dlatego, że robię zakupy akurat o 8:30 rano i kupuję whisky. Jaki sens ma chodzenie do sklepu rano i drugi raz po południu specjalnie po alkohol?” - pyta inny użytkownik.
„Dla mnie to nie jest problem, w domu nie piję, jedynie w pubach i restauracjach, do których chodzę wieczorem. O co ten harmider?” - komentuje czytelnik serwisu Scotsman.com
Problem pijaństwa dyskutowany jest od jakiegoś czasu w całej Wielkiej Brytanii. Ilość alkoholu, jaką uznaje się za "poziom niskiego ryzyka", czyli 14 jednostek tygodniowo, można kupić za jedyne £2,24 - biorąc pod uwagę cenę najtańszego białego cydru - donosi SKY News.
Najnowszy raport wykazuje, że napoje zawierające alkohol nadal można kupić w brytyjskich sklepach „za kieszonkowe”. Butelka wódki kosztuje mniej niż duża pizza z dowozem do domu. A to powoduje, że Brytyjczycy chętnie sięgają po "szklaneczkę".