Kampania Home Office wywołała furię wśród Europejczyków
Informacje na temat rejestracji znalazły się na billboardach i w nnych miejscach reklamowych, w sumie w 6 tysiącach lokalizacji. Na kampanię wydano prawie 3,75 miliona funtów.
"To trywialne, słodkie filiżaneczki, herbatka, a przekaz jest taki, że musisz się zarejestrować, bo jak nie to do widzenia. To jest absolutny brak wyczucia i utopione w tej herbacie grube miliony" - ocenia pomysł w rozmowie z portalem Londynek.net Paweł Danecki z Perth.
"O co chodzi z tą herbatą? Że tu niby jest miło, ale torebki są na zewnątrz, to znaczy, że nie jesteśmy w domu? To głupie, herbata kojarzy się z relaksem i przyjemnością, a zmuszanie ludzi do zdobywania jakiś certyfikatów, numerków, wprowadzania do systemu nie jest miłe. Dlaczego mam to robić znowu, kiedyś już płaciłam za rejestrację WRS, nikt mi za to nie oddał pieniędzy" - komentuje kampanię Olga Szymaniak z Nottingham.
"Dla mnie to bardziej wygląda jak plakat zachęcający do obejrzenia wystawy z ceramiką w dzielnicy niż ważną informację imigracyjną" - zaznacza Patryk Smolik z Ealing Broadway w Londynie.
Krytyka kampanii informacyjnej dotyczy między innymi tego, że zaprezentowane w tym tygodniu plakaty nie mówią o tym, że obywatele UE mieszkający w Wielkiej Brytanii muszą ubiegać się o pozwolenie na kontynuowanie życia i pracy w Wielkiej Brytanii po 30 czerwca 2021 roku, o ile dojdzie do umowy z Unią. W razie Brexitu bez umowy czas ten skróci się do końca grudnia 2020 roku.
Wielu Eurpejczyków uznało plakaty są bezsensowne. "Informują tylko o tym, że jest w ogóle coś takiego jak settled status, ale ta herbatka to na ukojenie nerwów, czy o co chodzi?” – pyta z niedowierzaniem Beata Konopka z Liverpoolu.
"Cieszę się, że rząd stara się, aby Europejczycy dowiedzieli się o konieczności rejestracji, ale odbieram to bardzo źle. Ludzie muszą się starać o prawa, które mają od dawna, moja matka mieszka tu od ponad 40 lat” – zauważa jedna z europejskich internautek.
Na kampanię zareagowali też niektórzy Brytyjczycy. "To sprawia, że wstydzę się, że jestem Brytyjką. Co na plakatach robią te filiżanki z torebkami herbaty?” – napisała jedna z Angielek na Twitterze.
"To jest haniebne. Kazać mojej żonie i matce moich dzieci ubiegać się o pozostanie w miejscu, w którym przez ponad dekadę płaciła podatki, nie mówiąc już o tym, że to wstyd dla naszego narodu” - dodał inny Wyspiarz.