Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Licytacja kłamców

Reklama
Reklama

Ale już wyborca zaczyna dostrzegać na czym polegają te sztuczki. Na wtorkowej debacie Johnson potwierdził, że "prawda powinna być ważnym elementem każdej kampanii wyborczej". Publiczność po prostu wyśmiała tę uwagę. Dlatego Johnson ma duże problemy ze swoją wiarygodnością, gdy stara się udowodnić, że jakakolwiek przyszła umowa handlowa ze Stanami Zjednoczonymi nie otworzy firmom amerykańskim dostęp do usług brytyjskiego NHS.

Corbyn reprezentuje inny rodzaj fałszu. U niego nasuwa się kłamstwo niedopowiedzenia, czy nawet milczenia. Przez przeszło 30 lat nie kamuflował swoich marksistowskich zapędów, czuł się dobrze w towarzystwie przedstawicieli organizacji oskarżonych o udział w aktach teroru, jak irlandzkie I.R.A. czy Hezbollah i Hamas na Bliskim Wschodzie. Był sympatykiem czy apologetą wszelkich ruchów rewolucyjnych w Ameryce Łacińskiej i aktywnym członkiem szeregu organizacji pacyfistycznych takich jak CND, których ostrze było skierowane na pierwszym miejscu w kierunku Stanów Zjednoczonych i NATO. Tkwił na lewicowym skrzydle Partii Pracy, ledwo dostrzeżony przez media i władze partyjne, nikt na jego lewackie wybryki nie zwracał specjalnie uwagi, mimo że przeszło 500 razy łamał dyscyplinę partyjną w parlamencie.

Gdy po przegranych wyborach w roku 2015 nastąpiło trzęsienie ziemi wewnątrz Partii Pracy i jej oddolne szeregi zradykalizowały się, Corbyn znalazł się w sytuacji niespodziewanej jako lider oficjalnej opozycji do rządu. Otoczony jest wciąż marksistowskimi doradcami jak Seamus Milne czy Andrew Murray, którzy przeprowadzają czystki w partii wypędzając elementy bardziej umiarkowane, a w tym wielu posłów pochodzenia żydowskiego, gdyż ci kłócą się z głęboko zakorzenionymi proarabskimi, antyizraelskich sympatiami ścisłego otoczenia Corbyna. Corbyn osobiście nie jest antysemitą, ale toleruje antysemityzm u swoich fanatycznych wyznawców. To środowisko również tradycyjnie unika oficjalnej krytyki zagranicznej polityki rosyjskiej, podważa wiarygodność posiadania broni nuklearnej (Corbyn kiedyś zaproponował, aby łodzie nuklearne płynęły dalej po świecie, ale już bez głowic nuklearnych!) i sprzeciwia się członkostwu w Unii Europejskiej.

Komu uwierzą wyborcy?... (Fot. Getty Images)

Ten ostatni element paraliżuje obecną politykę Partii Pracy wobec sprawy Brexitu, gdyż większość aktywistów partyjnych, nawet tych skrajnie lewicowych, chce pozostać w Unii Europejskiej. Dlatego obecnie zakończono debatę w Partii na skomplikowanym kompromisie, niezrozumiałym dla elektoratu, że przyszły rząd Corbyna wynegocjuje lepszą umowę z Unią, w której uniknie się barier celnych, po czym nową umowę podda się społeczeństwu do przyjęcia lub odrzucenia w nowym referendum.

Jednak to stawia Corbyna w dziwnej sytuacji. Ma wynegocjować nową umowę, ale czy przekona swoją partię, aby ją poparła? Johnson i inni przywódcy partyjni pytają, czy Corbyn sam będzie bronił nową umowę w następnym referendum, czy nie? Dotychczas unika odpowiedzi. Ta niechęć odpowiadania jest zrozumiała, bo niemal jedna trzecia jego posłów reprezentuje tereny mocno za wyjściem, a dwie trzecie mocno za pozostaniem. Corbyn kamufluje tym samym swoje własne predyspozycje antyunijne.

Program gospodarczy Corbyna też jest wygórowany. Program Partii, który ma być ogłoszony w czwartek, może potwierdzić wreszcie czy dalej Corbyn planuje uzyskać £49 mld z podatków i pożyczyć £250 mld, aby ufundować Narodowy Bank Inwestycyjny, zbudować milion socjalnych mieszkań, znacjonalizować koleje, wodę, pocztę, firmy energetyczne czy sieć internetową. Trudno uwierzyć, aby te przesadnie ambitne plany oparte były na jakimś racjonalnym funkcjonowaniu gospodarki.

A więc komu wierzyć? Przy takiej licytacji kłamstw i oszustw elektorat raczej ma większą wiarę w Johnsona jako sprawniejszego premiera, ale wciąż ani jemu ani Corbynowi znaczna część wyborców nie wierzy. Woleliby, aby obydwoje przegrali, ale to jest niemożliwe. Dość już mieli rządów mniejszościowych przy ostatnich miesiącach parlamentarnego chaosu.

Osobiście wolałbym nie dopuścić Corbyna do Downing Street ze względu na bezpieczeństwo, ale umożliwić koalicję posłów Labour, Liberałów, Szkotów i Zielonych, którzy poddaliby obecną umowę Johnsona pod nowe referendum dające społeczeństwu szansę ostatecznego odrzucenia Brexitu. To jest nieco ryzykowne, ale mniej ryzykowne niż Brexit Johnsona czy znacjonalizowany raj Corbyna.

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 5.14 / 24

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 03.05.2024
GBP 5.0670 złEUR 4.3323 złUSD 4.0474 złCHF 4.4345 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama