Polacy robią "brexitowe paszporty" za grosze i czują się "jak w więzieniu"
Podczas gdy francuska międzynarodowa firma Thales otrzymuje 260 milionów funtów za kontrakt z rządem Wielkiej Brytanii, pracownicy jej fabryki w Polsce rzucają etat, bo mogą zarobić więcej jako handlarze ryb lub kelnerki - donosi brytyjski dziennik.
"Daily Mail" rozmawiał z obecnymi i byłymi pracownikami zakładu w Tczewie w północnej Polsce, którzy skarżą się na zarobki i twierdzą, że warunki pracy są tak złe, że można się tam "poczuć się jak w więzieniu".
W fabryce, która zatrudnia ok. 500 osób, wytwarzane są przy użyciu najnowocześniejszych technologii najbezpieczniejsze karty kredytowe i paszporty na świecie.
Jednak, jak zdradził proszący o zachowanie anonimowości pracownik, osoby zatrudnione muszą korzystać tam z dwóch lub trzech różnych maszyn jednocześnie, co - jego zdaniem - jest niebezpieczne. "W każdym razie pracujemy na 12-godzinne zmiany, ale firma zdecydowanie zachęca do nadgodzin, co może być wyczerpujące. Praca w tym miejscu czasami przypomina więzienie" - wyznał.
Niektórzy przyznali, że nie mieli wyboru i decydowali się na płatne zwolnienie chorobowe, aby dorobić w innym miejscu. Jedna z byłych pracownic przekazała "Daily Mail", że w fabryce Thales otrzymywała w przeliczeniu nieco ponad 400 funtów miesięcznie po opodatkowaniu, ale teraz zarabia więcej jako kelnerka.
Thales przekonuje jednak, że zawsze przestrzegał zasad prawa pracy w 68 krajach, w których firma jest obecna. "Jesteśmy bardzo dynamicznym pracodawcą w Polsce, w pełni przestrzegającym przepisów BHP. Dobre samopoczucie naszych 80 000 pracowników na całym świecie jest sprawą najwyższej wagi i naszym priorytetem" - przekazał rzecznik firmy.
Czytaj więcej:
Brexit: Nowe brytyjskie paszporty będą drukowane w Polsce
Brytyjski producent banknotów może zakończyć działalność
Rekordowe 900 tys. wniosków o irlandzki paszport
Polski paszport coraz mocniejszy