Johnson: Prędzej wyzionę ducha, niż opóźnię Brexit
Szef rządu przemawiał w Wakefield przed publicznością złożoną z policyjnych kadetów. Dzień wcześniej jego administracja rozpoczęła szacowaną na 750 milionów funtów kampanię mającą na celu zrekrutowanie do policji 20 tys. nowych osób, z czego 6 tys. jeszcze w pierwszym roku.
Po krótkim wystąpieniu, w którym wyraźnie zdekoncentrowany Johnson miał problemy z przytoczeniem policyjnej formułki wypowiadanej podczas zatrzymań podejrzanych, polityk odpowiedział na pytania zgromadzonych dziennikarzy.
Premier był m.in. pytany o to, czy mimo środowej porażki w głosowaniu w Izbie Gmin nad projektem ustawy mającej wykluczyć ryzyko bezumownego Brexitu przez wymuszenie przedłużenia procesu wyjścia z UE może zagwarantować, że nie zmieni daty opuszczenia Wspólnoty. "Tak, prędzej wyzionę ducha" - odparł, wskazując, że dalsze opóźnienie wiązałoby się z kosztem na poziomie miliarda funtów miesięcznie i "byłoby kompletnie, kompletnie bez sensu".
Johnson zapewnił jednocześnie, że mimo złożonego przez niego w środę wniosku o rozpisanie przedterminowych wyborów parlamentarnych, "nie jest wcale zwolennikiem takiego rozwiązania", ale zastrzegł, że "szczerze mówiąc, nie widzi innej opcji".
"Podjęcie tej decyzji jest jedynym sposobem na załatwienie tego i popchnięcie naprzód. Czy chcecie, aby ten rząd wyprowadził nas z UE 31 października, czy też chcecie, aby Jeremy Corbyn i Partia Pracy pojechały 17 października na kluczowy szczyt w Brukseli i zasadniczo oddały UE kontrolę nad procesem, utrzymując nas w Wspólnocie po 31 października?" - pytał.
Premiera pytano także o rezygnację ze stanowiska wiceministra edukacji jego młodszego brata, Jo Johnsona, który ogłosił na Twitterze, że "w ostatnich tygodniach był rozdarty między lojalnością wobec rodziny a interesem narodowym".
W odpowiedzi szef rządu powiedział, że 47-letni Jo jest "fantastycznym facetem" i był "świetnym ministrem", ale przyznał, że "nie zgadza się z nim w sprawie Unii Europejskiej, bo to kwestia, która oczywiście dzieli rodziny i wszystkich".
Konferencja została na chwilę zakłócona, kiedy pod koniec wystąpienia Johnsona jedna ze stojących za nim kadetek była bliska zemdlenia i musiała na chwilę usiąść na schodach. Media zaznaczyły, że policjanci czekali na spóźnionego premiera, stojąc w pełnym słońcu przez ponad godzinę.