Ronaldo przeprosił bramkarza, któremu złamał nos
Do zdarzenia doszło w 86. minucie, przy stanie 2:2. Ronaldo z impetem wpadł na włoskiego bramkarza. Ten długo nie podnosił się z murawy. Od razu trafił do szpitala ze złamanym nosem, siniakiem na ramieniu i urazem kręgów szyjnych. Wczoraj opuścił klinikę.
"Przed wejściem na boisko obiecałem sobie, że będę chciał zatrzymać Cristiano na wszelkie możliwe sposoby. Dokonałem tego w dosłownym znaczeniu" - żartował Sorrentino i przekazał: "Otrzymałem od Ronaldo wiadomość podtrzymującą na duchu i życzenia szybkiego powrotu do zdrowia".
W wyniku tej akcji do bramki gospodarzy trafił Chorwat Mario Mandzukic, ale sędzia nie uznał bramki, bo Portugalczyk, wpadając na Sorrentino, dotknął piłki ręką.
W doliczonym czasie zwycięstwo gościom zapewnił rezerwowy Federico Bernardeschi. Wcześniej bramkę dla zespołu z Werony strzelił natomiast Mariusz Stępiński.
"Mamy fantastyczną drużynę i byliśmy blisko sukcesu. CR7 też był blisko, ale w końcu mnie dopadł. Dziękuję wszystkim za wsparcie" - podsumował w mediach społecznościowych 39-letni bramkarz.
Cały mecz w bramce Juventusu rozegrał natomiast Wojciech Szczęsny. Na ławce rezerwowych Chievo siedział obrońca Paweł Jaroszyński.