300 funtów kary za paczkę po chipsach w aucie
43-letni dekarz, Stewart Gosling z Cheshunt w Hertfordshire, podczas zatrzymania przez drogowy punkt kontrolny Waltham Forest Council, dowiedział się, że wożenie bez pozwolenia pustych opakowań po chrupkach i butelek jest nielegalne.
Gdy mężczyzna próbował odwoływać się od mandatu, usłyszał, że może skończyć w sądzie.
"To takie frustrujące. Przedstawiciel klasy pracującej został ukarany za jechanie do swoich obowiązków. Nie wyrzuciłem tego przez okno, ani nie podrzuciłem do czyjegoś ogródka. To była po prostu torba śmieci - butelek, opakowań po jedzeniu i gazet. Denerwuje mnie brak zdrowego rozsądku. To dużo pieniędzy za jeden worek śmieci..." - podkreśla mężczyzna, cytowany przez "Metro".
"Przeszukali samochód, a potem zapytali mnie o pozwolenie na przewóz odpadów – wymagane od wszystkich firm zajmujących się komercyjnym wywozem śmieci. Mieli na myśli mniej więcej 50-centymetrowy worek odpadów po moich lunchach. Zapowiedzieli, że dostanę mandat” - relacjonuje ojciec czwórki dzieci, zatrzymany 23 maja na Chingford w północno-wschodnim Londynie.
Mężczyzna został zobowiązany do zapłaty w ciągu 14 dni £300, jednak złożył odwołanie. Gdy urząd wniosek odrzucił, Gosling poprosił o wyjaśnienie wysokości mandatu. W czasie, gdy nadeszła odpowiedź, był na wakacjach.
Gosling może zostać ukarany za niezapłacenie na czas mandatu, jednak nie zamierza się poddawać. Jego zdaniem, bardziej zasadną kara byłoby upomnienie - relacjonuje „Metro”.
Tymczasem Waltham Forest Council tłumaczy, że odpadki były przewożone w komercyjnym worku, w służbowym vanie.
"Niezależnie od zawartości, jeśli śmieci są przechowywane w komercyjnym worku, w służbowym aucie, to właściciel musi posiadać odpowiednią licencję. Dotyczy to nawet małej ilości odpadów” - informuje rzecznik urzędu.