Rząd wciąż odradza Brytyjczykom wyjazd do Tunezji
"Jest u nas na 100 procent bezpiecznie. Wrócili Niemcy, wrócili Belgowi i Rosjanie. Tylko Anglicy wciąż się boją" - przekazał tunezyjski hotelarz Moez Babay na łamach telewizji RT.
Inne zdanie na temat bezpieczeństwa ma jednak brytyjski rząd, który zwrócił uwagę, że porażki tzw. Państwa Islamskiego na froncie w Syrii spowodowały, że wielu bojowników wróciło w swoje rodzinne strony i tam będą próbować zwiększyć swoją aktywność. Jak wskazano w raporcie przygotowanym przez ośrodek Soufan Centre, do Tunezji powróciło nawet 800 dżihadystów.
Do ataku w miejscowości Suza (Sousse) doszło w 2015 roku w jednym z muzeów oraz na przyhotelowej plaży. W obu zamachach zginęło łącznie niemal 50 osób.
Tunezyjska branża turystyczna, która ucierpiała finansowo po atakach, zapewniła, że wszystkie hotele i ośrodki wprowadziły nowe środki bezpieczeństwa i są w stanie właściwie chronić swoich gości. Rząd Tunezji utworzył nawet specjalne oddziały wojskowe, które przez całą dobę patrolują uczęszczane przez turystów miejsca.
Politycy z Tunezji wielokrotnie oskarżali Brytyjczyków o hipokryzję, zwracając uwagę, że na Wyspach odradza się wyjazd do kraju, w którym odbyły się "tylko" dwa zamachy, a nie odradza się wycieczek np. do Francji, gdzie zamachów było znacznie więcej.