Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Kenia - "fabryka" dopingu i medalistów

Kenia - "fabryka" dopingu i medalistów
Nicholas Bett świętuje wygraną biegu na 400m (Fot. Getty Images)
Jedenaście, w tym sześć złotych - tyle medali mają po sześciu dniach rywalizacji w lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Pekinie Kenijczycy. Tylko garstka dziennikarzy i kibiców wierzy w ich czystość. Tym bardziej, że złapani na dopingu zostali nawet w trakcie imprezy.
Reklama
Reklama

"To okropne pomówienia" - skomentował szef kenijskiego związku Isaiah Kiplagat (podał się do dymisji w maju), gdy dziennikarze wprost zapytali go o stosowanie przez lekkoatletów tego kraju niedozwolonych środków.

Gdyby to on decydował, Kenia na zawsze zostałaby "cudownym krajem biegów". Na wszelkie afery dopingowe, które wydostają się na światło dzienne reaguje... groźbami. Chce usunąć z kraju europejskich i amerykańskich menedżerów. To właśnie na nich zrzuca całą winę. To oni "namawiają i szkodzą kenijskim zawodnikom" - stwierdził ostatnio.

Gdy jakiś czas temu niemiecka stacja ARD pokazała w telewizji dokument ujawniający doping w tym afrykańskim kraju, sprawą zajął się nawet rząd. Właśnie wówczas wyszło też na jaw, dlaczego Kiplagat utrzymywał się na stanowisku prezesa związku od 22 lat. To on się starał, by wszelkie krajowe kontrole antydopingowe odbywały się w odpowiednim momencie - nie wcześniej i nie później.

I nic się nie zmienia. Mistrzostwa świata w Pekinie pokazują, że w Kenii doping nadal jest na porządku dziennym. Udowadniają to kolejne przypadki. Próbki od dwóch biegaczek zostały pobrane tuż przed imprezą. Nic zatem dziwnego, że dziennikarze zagranicznych mediów nie wierzą w czystość lekkoatletów z tego kraju i dyskredytują ich wyniki.

"Go Kenya, bring the glory home" (z ang. "Naprzód Kenio, przywieź chwałę do domu") - pod takim hasłem przyjechała reprezentacja do stolicy Chin. I do tej pory na pewno nie zawodzi. Sześć złotych medali: Juliusa Yego (oszczep), Hyvin Kiyeng Jepkemoi i Ezekiel Kemboi (oboje 3000 m z przeszkodami), Vivian Cheruiot (10 000 m), David Rudisha (800 m) oraz Nicholas Bett (400 m ppł) sprawiło, że na razie Kenia jest na pierwszym miejscu w tabeli medalowej. Oprócz jednak chwały, kibice będą pamiętać także dopingowe wpadki, które rzucają się cieniem na wyniki wszystkich.

Zagraniczni dziennikarze i eksperci największe wątpliwości mają w związku z wynikami Yego i Betta. Od pierwszego z nich w ostatnich 30 latach rzucali tylko dalej Czech Jan Żelezny i Fin Janne Parviainen. Od 2001 roku nie było tak znakomitego wyniku.

Największe pretensje wszyscy mają do Kiplagata. Media zarzucają mu, że krajowym związkiem kieruje tak, jakby to było prywatne przedsiębiorstwo. Przy kolejnych wpadkach dopingowych, tylko wzrusza ramiona i... nic sobie z tego nie robi. Doszło nawet do tego, że chciał zostać wiceprezydentem IAAF. Nie został jednak wybrany i teraz wszyscy przypuszczają, że wróci na stanowisko w Kenii. A wtedy trudno przypuszczać, by miało się coś zmienić.

Ostatnio głośno było o wypowiedzi szefa WADA (Światowej Organizacji Antydopingowej) Craigu Reedie, który uznał, że nie będzie mieszać się w sprawy Kenii, bo wierzy, że z problemem poradzi sobie tamtejszy rząd. Nic na to jednak nie wskazuje, a jego bierność tylko umacnia Kenijczyków w przekonaniu, że wszystko jest dobrze.

W minionym tygodniu we francuskiej gazecie "L'Equipe" pojawił się szokujący wywiad z Mosesem Kiptanuim, który w latach 90. trzykrotnie był mistrzem świata na 3000 m z przeszkodami. Nieoczekiwanie wycofał się ze sportu, nie podając wówczas przyczyny.

"Nie wiedziałem już, kto jest czysty, a kto nie. Nie chciałem w takich warunkach startować" - stwierdził otwarcie. Właśnie dlatego całkowicie wycofał się z lekkoatletyki.

"Nie pojawiam się na żadnym stadionie. Nie oglądam w telewizji zawodów. Odmawiam młodym zawodnikom, którzy mnie proszą o szkoleniową pomoc. Nie chcę z tą dyscypliną mieć nic wspólnego" - dodał.

Dziennikarze "L'Equipe" posunęli się nawet dalej. Pojechali do Kenii. W małej aptece w Eldoret, gdzie nierzadko trenują najlepsi biegacze, bez problemów kupili Epo. Na świecie jest on na receptę.

W ostatnich trzech latach złapano oficjalnie 37 lekkoatletów z Kenii na stosowaniu niedozwolonych środków. Kontrolowani są jednak wyłącznie zawodnicy, którzy startują w największych maratonach lub mistrzostwach światach czy prestiżowych mityngach. A bieda w Afryce jest na tyle duża, że wielu podejmuje ryzyko i ma nadzieję, że akurat tym razem to nie oni zostaną poproszeni o oddanie krwi lub moczu do badań.

Mistrzostwa świata w Pekinie potrwają do niedzieli. Polacy w dorobku mają sześć miejsc na podium i zajmują piąte miejsce w tabeli medalowej.

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 30.04.2024
    GBP 5.0598 złEUR 4.3213 złUSD 4.0341 złCHF 4.4217 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama