Nie mówisz płynnie po angielsku? Nie dostaniesz pracy w sektorach publicznych
Rząd brytyjski zatwierdził ustawę, która ma na celu kontrolować zjawisko imigracji w kraju. Politycy podkreślają, iż Zjednoczone Królestwo nie może być dłużej „magnesem dla cudzoziemców”, których spora część w ogóle nie potrafi porozumiewać się po angielsku.
Nowe przepisy – które wejdą w życie od września br. – przewidują, iż wszystkie osoby pracujące w służbie zdrowia, policji, urzędach miasta czy w szkołach, będą musieli posługiwać się językiem na poziomie minimum GCSE C.
Menadżerowie zatrudniający cudzoziemców, muszą zweryfikować, czy ich pracownicy potrafią komunikować się na wymaganym stopniu. Osoby, które są już zatrudnione, a mają zaległości, mają niewiele czasu na nadrobienie braków.
Podobne przepisy już od jakiegoś czasu funkcjonują w brytyjskiej publicznej służbie zdrowia. By móc zostać dopuszczonym do pracy na Wyspach, lekarze z krajów UE muszą uzyskać 7 na 9 punktów w egzaminie IELTS, a spoza UE - 7,5 pkt.
Po tragicznym zdarzeniu z 2008 roku, gdy pochodzący z Nigerii lekarz doprowadził do śmierci pacjenta, bo nie zrozumiał polecenia, General Medical Council (GMC - odpowiednik polskiej Naczelnej Izby Lekarskiej - przyp. red.) bardziej rygorystycznie sprawdza, czy przyszli pracownicy NHS znają dobrze język angielski.
Według danych Krajowego Biura Statystycznego, aż 138 tysięcy osób mieszkających w Wielkiej Brytanii w ogóle nie zna angielskiego. 726 tysięcy zna język w niewielkim stopniu, 1,6 mln określa swój poziom jako "dobry". Łącznie dla około 8 procent ludności język Szekspira nie jest ojczystym językiem.