Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Wciąż nie wiadomo, ilu Europejczyków jest inwigilowanych

Wciąż nie wiadomo, ilu Europejczyków jest inwigilowanych
Fot. Thinkstock
USA potwierdzają istnienie programu PRISM, ale niejasn pozostaje liczba obywateli UE, których objęły amerykańskie programy inwigilacji - uznali przedstawiciele UE w amerykańsko-unijnej grupie roboczej ds. ochrony danych.
Reklama
Reklama
"USA potwierdziły, że (...) Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) utrzymuje bazę danych znaną jako PRISM" - głosi raport dostępny na stronach Rady Europejskiej. Zaznacza on, że według informacji prasowych - niepotwierdzonych przez USA - w tym celu wykorzystywano dane na serwerach takich firm jak Microsoft, Yahoo, Google, Facebook, PalTalk, AOL, Apple, Skype i YouTube.

Dokument w znacznej mierze poświęcony jest omówieniu bazy prawnej, na podstawie której służby USA prowadzą programy inwigilacji. "USA potwierdziły istnienie i główne elementy pewnych aspektów tych programów, w ramach których prowadzone jest zbieranie i przetwarzanie danych" - głosi analiza. Jednak, jak dodaje, "niejasne pozostają inne elementy, w tym liczba obywateli UE poddanych programom inwigilacji oraz zasięg geograficzny tych programów".

Materiał, oparty na informacjach dostarczonych przez stronę amerykańską oraz dokumentach opublikowanych w prasie, przyznaje, że w USA istnieją "liczne podstawy prawne" pozwalające na to, by na użytek wywiadu zbierać na szeroką skalę i przetwarzać dane osobowe przekazane do USA lub przetwarzane przez amerykańskie firmy.

Z dyskusji z Amerykanami wynika, że między UE i USA istnieją znaczne różnice w sposobie, w jaki rozumiane jest przetwarzanie danych osobowych przez służby bezpieczeństwa. "Dla UE pobieranie danych jest równoznaczne z ich zbieraniem i jest formą przetwarzania danych osobowych. Prawa i zobowiązania dotyczące ochrony danych mają zastosowanie już na tym etapie. (...) Według wyjaśnień USA zgodnie z prawem amerykańskim wstępne pobranie danych nie zawsze stanowi przetwarzanie danych osobowych. Dane są 'przetwarzane' tylko, gdy są analizowane w drodze interwencji człowieka" - głosi raport.

USA - dodaje dokument - "potwierdziły, że 1,6 proc. globalnego ruchu w internecie jest 'pobierane', a 0,025 proc. z niego wybrane jest do kontroli. Tak więc 0,0004 proc. całego globalnego ruchu w internecie jest przeglądane przez analityków NSA".

USA nie potwierdziły, czy te liczby obejmują również zbieranie danych wychodzących (upstream), czyli przechwytywanie przez NSA komunikacji internetowej, która przechodzi przez USA (np. przez kable lub węzły komunikacyjne)" - dodają autorzy dokumentu.

Zadaniem amerykańsko-unijnej grupy, powołanej w lipcu, było wyjaśnianie zarzutów związanych ze szpiegowaniem instytucji i krajów UE przez amerykański wywiad. Raport jednak sporządzili tylko przedstawiciele strony unijnej.

Grupę powołano po pierwszych publikacjach o praktykach amerykańskiego wywiadu ujawnionych przez byłego współpracownika NSA Edwarda Snowdena, w tym o inwigilacji internetu na wielką skalę poprzez program PRISM. Doniesienia, jakoby NSA zakładała podsłuchy w instytucjach unijnych, wywołały oburzenie w wielu krajach UE.
    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 27.06.2024
    GBP 5.0934 złEUR 4.3085 złUSD 4.0312 złCHF 4.4906 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama