Tony śmieci na ulicach jednej z londyńskich gmin. Powodem strajk śmieciarzy
Mieszkańcy, politycy i turyści wzywają władze gminy Tower Hamlets do pilnego zawarcia porozumienia ze strajkującymi pracownikami. W niektórych miejscach zalegające stosy śmieci osiągnęły wysokość niemal 2 metrów. Obecna w workach żywność zaczęła się rozkładać, co doprowadziło do powstania brzydkiego zapachu w tej części Londynu.
Członkowie związku zawodowego Unite the Union rozpoczęli strajk 18 września w związku ze sporem dotyczącym wynagrodzeń i warunków pracy. Pierwotnie protest miał zakończyć się pod koniec września, ale ponieważ nie udało się osiągnąć porozumienia, przedłużono go do 15 października.
Dziś rano - w ramach działania pod presją - władze gminne Tower Hamlets przedstawiły związkowi nowe porozumienie, ale nie zostało jeszcze ono poddane głosowaniu związkowców.
Minister ds. Londynu Paul Scully zwrócił uwagę, że śmieci należy posprzątać "tak szybko, jak to możliwe". Przytoczył m.in. wypowiedzi mieszkańców skarżących się na wszechobecne szczury.
"Pierwszą rzeczą, o której ludzie myślą w związku z usługami samorządowymi, jest opróżnienie koszy na śmieci. Zarówno mieszkańcy, jak i turyści są zbulwersowani i zniechęceni widokiem piętrzących się śmieci na ulicach" - wskazał.
Minister dodał również, że strajki tego typu wzmacniają poczucie niesprawiedliwości wśród osób płacących podatek Council Tax.
The absolute state of Tower Hamlets this morning.
— Tanweer Khan (@KHA4N) September 25, 2023
Vote Aspire, get Rubbish. pic.twitter.com/shWZ4KeKR4
Właściciele niektórych firm wyrazili oburzenie całą sytuacją i zaczęli zlecać wywóz śmieci firmom prywatnym, ponieważ odpady skutecznie odstraszały klientów.
Inni porównali obecną sytuację do słynnej "zimy niezadowolenia" (ang. "Winter of Discontent"), czyli okresu w latach 70-tych, gdy masowe strajki spowodowały paraliż usług publicznych w całym kraju. Rząd ostatecznie wynegocjował zakończenie strajków w lutym 1979 r., ale kosztowało to laburzystów utratę władzy, którą przejęła po nich Margaret Thatcher.
Do dziś torysi wspominają "okres, gdy zmarli nie byli chowani", jako symbol wpływu strajków na życie ludzi i nadmiernej władzy związków zawodowych.
Czytaj więcej:
Londyn: Para otrzymała £400 mandatu za wystawienie śmieci o niewłaściwej godzinie
Kryzys śmieciowy w Rzymie. Rośnie zagrożenie sanitarne
USA: Szczury nową atrakcją turystyczną Nowego Jorku
Siedze z sobie z popcornem i czekam na upadek tego "imperium" :-)
Ciekawe że mieszkańcy są zbulwersowani skoro sami taki syf robią. Powinna tam jechać teraz kontrol i rozdawać mandaty np na £500 za brak segregacji. Pod domem 30 worków tygodniowo? Pudło nawet nie złozone butelki plastikowe nie zgniecione, wszystko do jednego wora. To nie wina firm sprzątających tylko brudasów którzy tam mieszkają. Może przejrzy teraz jeden z drugim co sam robi. Oni nie bez przyczyny strajkują.
Strach myśleć jak chata wygląda w środku bo te worki zanim się wystawi to trzeba gdzieś składać.
Tam i bez strajku jest syf kila i mogila bo zasiedlajs te gmine rodacy sadsika khana
turysci w Tower Hamlets?? chyba przez pomylke tam trafili, ale fakt faktem ze caly Londyn robi sie syfiasty. Jacy mieszkancy taka okolica
zdjecia bardziej przypominaja ubogie dzielnice Bangladeszu...
Fajna ksywa znachor hehhe ciekawe korpo zapakowalo zgarnelo kase a ja mam butelki za nich gniesc i placic podatki na smieciarzy brawo gratuluje rozumowania wez sie zatrudnij na ochotnika za darmo i rob za nich reszte wlasnie na takich sprawnych inaczej czekaja nacieraj znachor