Odmówiono jej sprzedaży, bo jest Polką?

Pani Dorota mieszka od ośmiu lat w Wielkiej Brytanii. Wraz ze swoją szwagierką udała się na zakupy do Tesco, gdzie zamierzała nabyć także alkohol. Obsługa sklepu poprosiła ją o okazanie dowodu lub innego dokumentu potwierdzającego jej pełnoletność. Polka nie miała jednak przy sobie ani dowodu osobistego, ani prawa jazdy, wróciła więc po nie do domu.

„Wróciłam do Tesco i podeszłam do tej samej kasy. Położyłam swoje zakupy na taśmę i pokazałam swój dowód. Odmówiono mi jednak sprzedaży. Na pytanie dlaczego, dowiedziałam się, że zachowywałam się nieuprzejmie" - opowiada Dorota Rajter-Kubajek, cytowana przez „Evesham Journal”.

Po chwili zainterweniował także ochroniarz, który kolejny raz dał do zrozumienia 32-latce, że nie zostanie obsłużona, więc ta poprosiła o rozmowę z kierownictwem. Menadżer sklepu przeprosił klientkę za zaistniałą sytuację, ale dodał, że sprzedaż alkoholu nastąpi dopiero po okazaniu paszportu.

"Potraktowano mnie bardzo źle i poniżono ze względu na moją narodowość. Kasjerka wiedziała bowiem, że pochodzę z innego kraju, a ja oczekuję, aby traktowano mnie tak samo, jak obywateli brytyjskich" - twierdzi pani Dorota.

„Kasjerka nie rozpoznała dowodu osobistego, który okazała pani Rajter-Kubajek, więc nie mogła sprzedać jej wyrobów alkoholowych" - poinformowali w oficjalnym oświadczeniu przedstawiciele sieci Tesco. Wyjaśnili jednak, że jest to dokument, który powinien być honorowany przez obsługę sklepu podczas sprzedaży artykułów takich jak alkohol czy papierosy.

W ramach rekompensaty za zaistniałą sytuację Polka otrzymała list z przeprosinami oraz kupon na 20 funtów.