Migracja zabije 90% języków? Angielski przetrwa
Myśląc o świecie za 100 lat, wielu ludzi – na co bez wątpienia duży wpływ mają filmy science-fiction – wyobraża go sobie zupełnie inaczej niż wygląda obecnie. Amerykańscy naukowcy uważają, że zmieni się nie tylko wygląd planety, ale także sposób porozumiewania się między ludźmi.
Chociaż na chwilę obecną istnieje ponad 6 000 języków, do 2115 roku przetrwa około 600 – do takiego wniosku doszedł językoznawca dr John McWhorter.
Zdaniem Amerykanina, nie tylko znaczna część języków wyginie, ale ponadto te, które przetrwają, zachowają się w znacznie uproszczonej formie niż ma to miejsce na chwilę obecną. Nawet zaawansowane technologie translatorskie nie wystarczą, by zachować różnorodność językową naszej planety - podkreśla McWhorter.
W artykule dla “The Wall Street Journal” naukowiec przekonuje, że za taki stan stan rzeczy odpowiedzialna jest globalizacja – ludzie migrują do nowych obszarów, co powoduje, że kultury danych narodów są coraz bardziej rozproszone. Mniej znane kultury i charakterystyczne dla nich języki zostaną wyparte przez te powszechnie używane.
Do takiej sytuacji już doszło w obszarach skolonizowanych, np. Australii czy Ameryki, gdzie wiele języków, jakimi posługiwali się Indianie czy Aborygeni, wymarło.
Istnieje niebezpieczeństwo, że osoby migrujące nie będą kładły nacisku na nauczanie swoich dzieci rodzimego języka, gdyż stwierdzą, że jego znajomość nie będzie użyteczna w świecie, w którym większość społeczeństwa posługuje się angielskim.
O palmę pierwszeństwa będą ubiegać się dwa języki: angielski oraz chiński. Ten pierwszy jest głęboko zakorzeniony w dziejach ludzkości; nawet w urządzenia elektronicznych, które posiadają charakterystyczną dla niego klawiaturę QWERTY. Ze względu na przyrost populacji w Chinach, a także rozwój gospodarczy kraju, chiński jest drugim najbardziej prawdopodobnym kandydatem.