Brytyjczycy bez kolejki po mieszkania socjalne?

Kto jest winny kryzysowi? Politycy Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (Ukip) nie mają wątpliwości: "To imigranci", a propozycja, jaką lider partii przedstawi podczas jutrzejszej konferencji, ma być apelem do wyborców, którzy uważają, że przybysze z zagranicy rządzą brytyjskim systemem socjalnym - informuje "The Guardian".

"Biorąc pod uwagę fakt, że prawie trzy miliony ludzi, czyli 36,7 proc. populacji w Londynie, to obcokrajowcy, nie ma wątpliwości, że to właśnie imigranci odpowiadają za przeludnienie mieszkalnictwa socjalnego w mieście" - uważa rzecznik ds. mieszkaniowych w Ukip, Andrew Charalambous. Jego zdaniem, więcej lokali musi trafiać do rąk brytyjskich rodzin i "tych, którzy przez wiele lat wnosili wkład do systemu".

Ale partia Nigela Farage'a może znaleźć się też w ogniu krytyki za przekonania, które nie mają większego pokrycia - zauważa "The Guardian".

W marcu z podobnym pomysłem wystąpił brytyjski premier, David Cameron, który zaproponował, aby osoby aplikujące o lokal socjalny mieszkały w danej okolicy od dwóch do pięciu lat, zanim zostałyby wpisane na listę oczekujących.

Jednak Ukip chce pójść o krok dalej i zaproponować, aby pierwszeństwo mieli ci wnioskodawcy, którzy udowodnią, że ich rodzice urodzili się w danej dzielnicy.

Politycy na Wyspach obawiają się ogromnej fali imigrantów z Bułgarii i Rumunii, stąd ich nowe sposoby na imigrantów. Lider Liberalnych Demokratów Nick Clegg zaproponował nawet, aby od obcokrajowców pochodzących z państw "wysokiego ryzyka" wymagać przy wjeździe na Wyspy depozytu w wysokości 1 000 funtów.