Boris Johnson wygwizdany w Szkocji. Poszło o Brexit
Wizyta Johnsona w Szkocji miała podkreślić dbałości gabinetu Johnsona o spójność Zjednoczonego Królestwa i zbiegła się w czasie z ogłoszeniem nowego, wycenianego na 300 mln funtów pakietu inwestycji mających na celu pobudzenie rozwoju gospodarczego w Szkocji, Walii i Irlandii Północnej.
Podczas wizyty w bazie marynarki wojennej w Faslane premier przekonywał, że jego zamiarem jest wypracowanie nowego porozumienia z Unią Europejską, ale zastrzegł, że rządowa strategia zakłada także "przygotowanie się na brak umowy" dotyczącej Brexitu.
W Edynburgu Johnson rozmawiał z szefową autonomicznego rządu Szkocji, która ostrzegła po tym spotkaniu, że brytyjski premier publicznie przyznaje, iż chciałby wypracować porozumienie z Unią, a w rzeczywistości "podąża drogą prowadzącą do Brexitu bez umowy, bo taka jest logika jego bezkompromisowego stanowiska w tej sprawie".
Sturgeon dodała, że taki scenariusz jest "niemal nieunikniony" i ostrzegła, że byłby on "skrajnie niebezpieczny dla Szkocji i w istocie dla całego Zjednoczonego Królestwa".
Wcześniej, w chwili przyjazdu do siedziby pierwszej minister w Bute House, Johnson został wygwizdany przez zgromadzonych tam demonstrantów, a po zakończeniu rozmów zdecydował się na opuszczenie budynku tylnym wyjściem.
Dodatkowym źródłem sporów między nową administracją w Londynie a rządem w Edynburgu jest kwestia drugiego referendum niepodległościowego dla Szkocji.
Sturgeon argumentuje od miesięcy, że ponieważ po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE sytuacja radykalnie się zmieni, Szkoci powinni dostać prawo do ponownego głosowania w sprawie niepodległości, aby mogli "obrać swój kurs i wybrać swoją przyszłość".
Johnson odrzucił jednak w piątek takie argumenty, mówiąc, że głosowanie z 2014 roku rozwiązało tę kwestię na najbliższe pokolenie i nie ma powodu, aby je powtórzyć.
Downing Street zapowiedziało tymczasem, że Johnson nie planuje wznowienia rozmów dwustronnych w sprawie Brexitu, o ile Bruksela nie ustąpi w kwestii kontrowersyjnego mechanizmu awaryjnego dotyczącego Irlandii Północnej, tzw. backstopu.
Takie zaostrzenie stanowiska Londynu nasiliło obawy biznesu oraz opozycji o to, że premier może świadomie dążyć do nieuporządkowanego wyjścia ze Wspólnoty.
Niepewność towarzysząca wyjściu Wielkiej Brytanii z UE, które obecnie planowane jest na 31 października, miała także przełożenie na rynki finansowe. Funt spadł wczoraj do najniższego poziomu od dwóch lat - poniżej 1,1 euro i około 1,22 dolara.