Mech morski to kolejny hit TikToka. Czy warto włączyć go do diety?

Wśród tiktokerów zapanowała prawdziwa obsesja na punkcie mchu morskiego – nazywanego chrząstnicą kędzierzawą glonu z rodziny krasnorostów, który rośnie dziko na wybrzeżach Oceanu Atlantyckiego w Ameryce Północnej, Europie i na Karaibach.

Prozdrowotne działanie tej rośliny od dawna cenią Irlandczycy i mieszkańcy Jamajki, którzy wykorzystują ją m.in. w leczeniu infekcji górnych dróg oddechowych.

Publikowane na TikToku filmiki dotyczące magicznych właściwości mchu morskiego osiągają miliony wyświetleń. Internauci przekonują, że spożywanie tych niepozornych wodorostów sprzyja chudnięciu, poprawia odporność i kondycję skóry. Ponadto są one rzekomo skutecznym remedium na zły nastrój.

"Mech morski to specyficzny rodzaj czerwonych alg, które są bogate w cenne składniki odżywcze, takie jak magnez, jod, żelazo, kwas foliowy, wapń i witaminy z grupy B. Można go jeść na surowo, ale występuje również w postaci suszonej, kapsułkach lub żelu. Mówi się, że mech morski dodaje energii, poprawia funkcjonowanie tarczycy, stymuluje trawienie i polepsza wygląd skóry" – wyjaśnia w rozmowie z magazynem "Vogue" dietetyczka Kylene Bogden.

Badanie z 2023 roku wykazało co prawda, że spożywanie wodorostów może wzmocnić układ odpornościowy, a nawet zapobiegać infekcjom wirusowym i bakteryjnym.

"Algi zawierają składniki o działaniu przeciwutleniającym i przeciwzapalnym, a także błonnik i prebiotyki, dzięki czemu zwiększają różnorodność mikrobioty jelitowej" – konkludowali indyjscy uczeni analizujący potencjał wodorostów w walce z koronawirusem.

Podkreślali oni jednak, że biodostępność składników odżywczych w algach zależy od tak wielu czynników, że nie sposób na chwilę obecną wydać zaleceń dotyczących ich stosowania.

Mech morski jest przede wszystkim naturalnym źródłem jodu, mikroelementu, który jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania tarczycy. Eksperci ostrzegają jednak, że osoby dotknięte schorzeniami tego narządu powinny bezwzględnie skonsultować się z lekarzem, zanim sięgną po suplementy na bazie wodorostów.

"Mech morski pochodzi bezpośrednio z oceanu, więc podlega wpływom jego ciągle zmieniającego się środowiska. Z uwagi na wysoki poziom jodu w wodach oceanicznych, należy zachować dużą ostrożność" – uczula dietetyczka Eddie McAleer.

Inne obawy specjalistów związane są z potencjalną obecnością w mchu morskim metali ciężkich – może on bowiem wchłaniać szkodliwe toksyny, takie jak ołów, arsen i rtęć. Warto zatem upewnić się, że kupowany przez nas specyfik pochodzi ze sprawdzonego źródła i pozyskiwany jest z czystego, nieskażonego środowiska.