Wizyty na Podkarpaciu ciąg dalszy: Targi Ekogala
Setki wystawców, tysiące produktów i dziesiątki tysięcy odwiedzających, a wszystko to w nowoczesnym, zlokalizowanym nieopodal lotniska obiekcie G2A Arena. Międzynarodowe Targi Produktów i Żywności Wysokiej Jakości już samą nazwą wskazują, że na miejscu czeka nas prawdziwa kulinarna uczta. Pod tym względem się nie pomyliłem!
Liczba wystawców, z jaką przyszło mi się zmierzyć, pozwoliła mi na poznanie kulinarnych ciekawostek i nowinek, których w innych okolicznościach prawdopodobnie nigdy bym nie poznał. Na przykład taki dereń - coś o nim wiedziałem, coś słyszałem, ale to właśnie w Rzeszowie po raz pierwszy miałem okazję go skosztować. I to pod każdą postacią - soku, konfitury, a nawet galaretki. Ciekawostką jest fakt, że z pestek derenia można zrobić nawet... kawę. Jest to jednak na tyle żmudny i trudny proces, że nie można było jej niestety kupić.
Miody to kolejna chluba regionu. Podkarpackie pasieki prześcigają się w walce o to, która z nich jest bardziej ekologiczna. Wybór miodów był tak przeogromny, że wielbiciele tego rodzaju słodkości wychodzili z targów z siatkami pełnymi słoików.
"Miody sklepowe nie są w stanie konkurować z naszymi naturalnymi. Nie stosujemy żadnej chemii, nie oszukujemy, i nie trzeba czytać etykiet, aby to zweryfikować - wystarczy posmakować" - zachwalała miód jedna z właścicielek pasieki. Kiedy zapytałem o możliwość zakupu takiego miodu do Londynu usłyszałem, że zamówienia z zagranicy nie są rzadkością. "Mamy kilka osób z Wielkiej Brytanii, które zamawiają miody tylko od nas" - dowiedziałem się.
Inną ciekawostką, która rzuciła mi się w oczy, były podkarpackie czekolady. Już sam ich wygląd przyciąga wzrok nawet najbardziej opornego na słodkości człowieka. Z płatkami róży, kawałkami pomarańczy, słonym karmelem... Wszystkie ręcznie wyrabiane na Podkarpaciu. Jestem pewien, że śmiało mogłyby konkurować z najlepszymi markami świata, gdyby były trochę bardziej znane. A może ktoś kiedyś wpadnie na pomysł, aby wprowadzić je na londyńskie salony?
Ekologiczne na Podkarpaciu okazały się również produkty do pielęgnacji - olejki, kremy, żele i mydła. W dobie organicznych kosmetyków ich producenci mogą mówić o prawdziwym boomie popularności. "Mamy bardzo bogatych klientów, którzy uważają nasze regionalne produkty za najlepsze na świecie i stosują tylko je" - przekazał mi jeden z wystawców na stoisku z kosmetykami.
Organizatorzy targów EKOGALA zadbali nie tylko o to, aby na miejscu można było zaopatrzyć się w ekologiczne produkty. W hali odbywały się liczne pokazy, wspólne gotowanie, a nawet występy kaskaderskie.
Ciekawostką, która zaskoczyła nie tylko mnie, ale również wielu gości, była silna obecność chińskiej delegacji. Jak dowiedziałem się u samego źródła, Rzeszów regularnie współpracuje z Chinami przy okazji różnych inicjatyw. Targi stały się więc świetną okazją dla Chińczyków, aby pokazać regionalne produkty Państwa Środka. Choć kraj ten nie budzi ekologicznych skojarzeń, okazuje się, że wynika to wyłącznie ze stereotypów, a mieszkańcy Chin bardzo przywiązują wagę do wysokiej jakości żywności.
Wystawcom z Państwa Środka nie przeszkadzał brak znajomości polskiego czy angielskiego. W ramach degustacji wręczono mi "eko-zupkę", która była sztandarowym produktem na stoisku. Jak się później okazało, zawierała m.in. mięso z ekologicznych ślimaków. Nie miałem odwagi, aby jej skosztować, ale wręczyłem ją mojemu koledze z pracy, który podobno był zachwycony smakiem, a zwłaszcza intensywnym zapachem zupy (choć tego zachwytu nie podzielały siedzące obok niego koleżanki)...
Na targach równie silna była reprezentacja Ukrainy, co nie powinno nikogo dziwić z uwagi na bliskość granicy z tym krajem. Wystawcy reklamowali m.in. regionalne pieczywo, a także zachęcali do wycieczek do Lwowa czy Kijowa.
Cieszę się, że miałem okazję odwiedzić targi EKOGALA, bo była to najlepszy możliwy sposób, aby zaznajomić się z podkarpackimi przysmakami.
Nie samymi kulinariami jednak żyje Podkarpacie - region od jakiegoś czasu intensywnie pracuje nad ukazanie się od zupełnie innej strony. O tym jednak opowiem w kolejnym artykule, a w ramach podpowiedzi zamieszczam poniższe zdjęcie...
Koniecznie przeczytaj również moje poprzednie relacje z wizyty na Podkarpaciu: Zamek w Krasiczynie oraz Przemyśl.