Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Rzeczpospolita Obojga Polsk

Reklama
Reklama

Czarne PR wykorzystano w TVP, aby popierać na każdym kroku Dudę i oczerniać Trzaskowskiego. Niestety, sam Duda podłączał się parokrotnie do tej gorączkowej atmosfery używając nawet terminologię homofobii, porównując "ideologię LGTB" do bolszewizmu. Strona liberalna też wykorzystywała swoje skromniejsze, ale wciąż imponujące środki medialne do bezlitosnego wykpiwania przeciwników i wyolbrzymiania zasięgu dyktatury w Polsce. Trzaskowski był bardziej umiarkowany, wyciągając nawet rękę do oponentów, apelując do nich na swoich wiecach, aby dołączali się do jego kampanii. Ofiarował stypendia dla studentów ze wsi czy żłobki dla dzieci osób biedniejszych, choć nie mógł, tak jak premier Morawiecki, ofiarować darmowych wozów strażackich wioskom z największą frekwencją wyborczą.

Brakowało Trzaskowskiemu chwytliwego pomysłu dla całego elektoratu obydwu opcji, a nie uzyskał potrzebnego mu poparcia osobistego od wcześniejszych kandydatów jak Hołownia czy Kamysz-Kosiniak, gdy tymczasem Dudę poparł indywidualnie cały zestaw rządowy. Natomiast Trzaskowski był zarazem wzbogacony profesjonalizmem machiny wyborczej Platformy Obywatelskiej, a również obciążony balastem PO przeszkadzającym mu w wystąpieniu jako kandydat niezależny. Gdy zgodził się kandydować na miejsce Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, Trzaskowski uratował PO od klęski politycznej, ale tym samym zaznał klęski w imieniu całej liberalnej Polski.

Sondaże majowe wskazywały, że w wyniku przejścia do drugiej tury niezależny katolicki liberał Szymon Hołownia miał lepsze szanse pokonania Andrzeja Dudy niż jakikolwiek kandydat Platformy. Nawet tak zdolny kandydat jak Trzaskowski nie mógł przezwyciężyć głębokiej antypatii wobec swojej partii, która rządziła wśród części społeczeństwa nie będącego elektoratem PiSu.   

Frekwencja krajowa 68% była wyższa niż kiedykolwiek od czasu powrotu demokracji 30 lat temu. Ale nie odczuwało się tego jako triumf demokracji, a raczej jako wojnę domową stoczoną bez pardonu, w celu wyniszczenia poglądów i ideologii przeciwnika. Podziały zakłócały nawet kręgi przyjaźni i rodziny. Jedna strona kierowała się lękiem przed dalszymi stratami w wolności prasy, w kontynuowaniu konstytucyjnego trójpodziału władzy, w prawach kobiet, mniejszości narodowych czy homoseksualistów, w niezależności samorządów. Obawiała się również ostatecznego wydalenia z Unii Europejskiej i odcięcia Polski od kultury zachodniej.

A druga strona, przy nadchodzącej recesji powirusowej, panicznie bała się utraty dostępu do świadczeń społecznych jak 500 plus i innych osiągnięć gospodarczych PiSu jak wzrostu płacy minimalnej i realnego dochodu najuboższych czy spadnęcia bezrobocia i skrajnego ubóstwa. Powtarzano (niesłusznie), że przeciwnicy przywrócą wyższy wiek emerytalny. Dla wielu biedniejszych wyborców Dudy redystrybucja ekonomiczna ostatnich 4 lat i nacisk na walory patriotyzmu polskiego oznaczały odrestaurowanie ich godności osobistej. 

Przy takiej atmosferze, walka wyborcza nie zakończyła się pojednaniem, ale całkowitym zwycięstwem jednej strony nad drugą. Obóz rządzący pozostaje przy władzy i przy obecnym ponownie wybranym prezydencie nie będzie liczył się z groźbą zawetowania dalszych ustaw w swojej krucjacie przeprowadzenia "dobrej zmiany". Mimo opozycji Senatu Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro już zapowiadają natężenie swojej rewolucji. W sądownictwie starsi członkowie Sądu Najwyższego odejdą na przyspieszoną emeryturę, a nominanci Ziobry zajmą ich miejsca.

W samorządach zapowiadają się dalsze ograniczenia prawne i finansowe. Według Jarosława Kaczyńskiego, repolonizacja mediów nastąpi przed zakończeniem obecnej kadencji Sejmu. Zapowiedział, że "trzeba wzorować się na państwach zachodnich, ale na których, to tego jeszcze nie chcę mówić,” a Polsat jest już niemal w całości podporządkowany rządowi. W kulturze będzie rósł nacisk na ograniczenie awangardowych wystąpień w muzeach czy teatrach.

Antoni Macierewicz zaatakował opozycję językiem tak jadowitym i brutalnym, że nawet amerykańska ambasador Georgette Mosbacher, która jest apologetą poczynań władz polskich, nie była w stanie przywołać go do porządku i została z kolei obrzucona personalnymi obelgami za swoje żydowskie pochodzenie. Konflikt z Europą będzie trwał na poziomie prawnym i światopoglądowym. Na szczycie europejskim premier Morawiecki nie popiera polityki systematycznego ograniczenia emisji CO2. Jego rząd kwestionuje też zachowanie konwencji stambulskiej przeciw przemocy domowej. Ta polityka nie zjednoczy "obu Polsk" w walce z pandemią ani recesją, wprowadzi regresję w polityce społecznej i kulturalnej - i zostawi Polskę jako pariasa Europy (wraz z Węgrami) bez automatycznego poparcia Ameryki w wypadku przegranej Donalda Trumpa.  

Czy Polacy zjednoczą się po wyborach, czy też podziały polityczne w społeczeństwie poszły już za daleko?... (Fot. Getty Images)

Opozycja przegrała, ale nie jest bezradna. Była bliska zwycięstwa, bo brakowało zaledwie 422,386 głosów, czyli 2,06% do wygrania wyborów. Ma większość samorządów po swojej stronie, szerokie poparcie uniwersytetów, organizacji naukowych i celebrytów w świecie kultury. Posiada wsparcie wielotysięcznej masy aktywistow powyborczych, szerszych niż tylko machina organizacyjna Platformy. W Rafale Trzaskowskim ma osobę, która reprezentuje ogólnie rozpoznawalny głos 10 milionów Polaków. Jest gotowa walczyć skutecznie o utrzymanie praw demokratycznych i swoich wartości społecznych.

Ale Polska nie powinna pozostać podzielona. Trzaskowski musi skonsolidować swoje atuty, aby przetrwać te 3 lata do następnych wyborów i przekonać wystarczającą część drugiej połowy Polski, aby poparła szerszy program dla ratowania kraju. W tym celu powinien powołać komisję parasolową wraz z Hołownią, przywódcami innych stronnictw demokratycznych (nie wykluczając Konfederacji), przedstawicielami samorządów i niezależnych grup społecznych, aby uskutecznić program odbudowy gospodarczej i społecznej Polski, biorąc również pod uwagę interesy wsi i emerytów, i nie pomijając drażliwych tematów jak reforma sądownictwa i zmiany w Konstytucji.

Również Prezydent Duda, nawołując do powstania "koalicji polskich wartości" i odpowiadający teraz już nie tyle machinie wyborczej PiSu, lecz "przed Bogiem i historią", a może i przed własną córką Kingą i jej pokoleniem, powinien podać rękę opozycji, aby wyleczyć rany i pogodzić oba elektoraty polskie, interpretując program rządowy tak, aby był zgodny z wymogami demokracji i praw człowieka. Pamiętajmy słowa Churchilla: "w walce - determinacja; w klęsce - zaciętość; w zwycięstwie - wspaniałomyślność".

DISCLAIMER: Stwierdzenia i opinie zawarte w tym artykule odzwierciedlają poglądy Autora i nie reprezentują stanowiska redakcji Londynek.net

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 3.19 / 27

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 26.04.2024
GBP 5.0414 złEUR 4.3225 złUSD 4.0245 złCHF 4.4145 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama